Akurat tego dnia udało jej się zostawić syna pod opieką swego brata, dzięki czemu mogła mieć chwilę dla siebie, a przyjamniej na taką możliwość liczyła. Dzisiaj, jak już sama zauważyła, los nie chciał obdarować ją łaską.
- Och tak, masz rację - postanowiła zareagować na jego odpowiedź. Na jej szczęście nie brzmiało to sarkastycznie, a dość przychylnie. - Mam nadzieję, że masz pojęcie do jakich obowiązków należy Twoja posada - rzekła już bardziej do siebie, nie oczekując za bardzo odpowiedzi ze strony Mairona. Nie chciała wdawać się z nim w jakieś bardziej obszerne dyskusje, przynajmniej nie teraz. Bowiem nie przepadała za zawieraniem nowych kontaktów oraz pragnęła już zakończyć to jej zdaniem przypadkowe spotkanie. Ale skoro ów owczarek od tej chwili miał być pod jej władaniem, musiała wykazywać jakiekolwiek zainteresowanie jego osobą.
- Tak, mam - odrzekł czystej krwi groenendael. Samiec miał przybraną dumną postawę, a głowę uniesioną wysoko. Jego wyraz pyska nic nie wyrażał, nie dało się odczytać z niego emocji. Chociaż samica nie wypowiedziała tego na głos, jej zdaniem Mairon tworzył dostojny obraz, godny psa umieszczonego w wojsku. Jednakże przed swoją ostateczną oceną, wolała jeszcze sprawdzić, czy rzeczywiście czarny samiec nadaje się na takie stanowisko. Nie powinna osądzać go tylko ze względu na przeszłość, musiała zobaczyć co Mairon potrafi.
- Przyjdź jutro do koszar, tam porozmawiamy i przy okazji zapoznasz się z resztą wojska - zarządziła, ukradkiem oglądając stratega.
- Dobrze - odrzekł.
Eryda bez większego przedłużania i bez zawracania sobie głowy pożegnalnymi słowami, wyminęła nowego członka stada i wypruła na przód.
Kolejnego dnia o poranku znalazła się w koszarach, gdzie doglądała trening podlegających jej psów. Jej brat ponownie znalazł chwilę wolnego czasu i przyjął do siebie Concorde'a. Samica więc mogła skupić całą uwagę na ćwiczące psy. Gdy spostrzegła nowego stratega wojennego, opuściła resztę wojska i podeszła do przedstawiciela owczarków blegiskich. Eryda stała wyprostowana, nie wyrażając żadnych emocji.
- Dobrze, że się zjawiłeś, chodź za mną - rzuciła, uważając przywitanie się za zbędne. Mairon skinął głową, dając znak generałowi, że będzie za nią podążał. Zadowolona samica po ujrzeniu jego gestu, ruszyła w dobrze jej znanym kierunku. Momentami odwracała łeb, aby upewnić się, że owczarek za nią podąża.
Zaprowadziła go do pewnego pomieszczenia, które było dość dużych rozmiarów. Na środku umieszczony był długi i szeroki stół, na którym znajdowały się różne plany, mapy, czy też książki. Eryda podeszła do stołu, gestem łapy każąc strategowi do uczynienia tego samego.
- To mapa naszych terenów - powiedziała, kiedy pies znalazł się obok. Samica łapą przejechała po granicach ich sfory. - Ze względu na to, że jesteś strategiem wojennym, muszę sprawdzić Twoje umiejętności. Każdy Twój plan musi być przemyślany, musisz przewidzieć poszczególne elementy, również straty - dodała, spoglądając w jego stronę. Chciała na własne oczy przekonać się, czy Mairon podoła nowemu stanowisku.
- Powiedzmy, że siedzibę wroga odkryto na zachodniej granicy, razem jest ich dwudziestu, a nas dla przykładu dziesięciu żołnierzy, pięciu obrońców i jeden szpieg. Jak ustawisz wojsko, aby bitwa przebiegła pomyślnie? Od czego najpierw zaczniesz? Jak zaplanujesz atak? Czy w ogóle mielibyśmy jakieś szanse na zwycięstwo? - Zadawała pytania.
<Mairon? >
- Och tak, masz rację - postanowiła zareagować na jego odpowiedź. Na jej szczęście nie brzmiało to sarkastycznie, a dość przychylnie. - Mam nadzieję, że masz pojęcie do jakich obowiązków należy Twoja posada - rzekła już bardziej do siebie, nie oczekując za bardzo odpowiedzi ze strony Mairona. Nie chciała wdawać się z nim w jakieś bardziej obszerne dyskusje, przynajmniej nie teraz. Bowiem nie przepadała za zawieraniem nowych kontaktów oraz pragnęła już zakończyć to jej zdaniem przypadkowe spotkanie. Ale skoro ów owczarek od tej chwili miał być pod jej władaniem, musiała wykazywać jakiekolwiek zainteresowanie jego osobą.
- Tak, mam - odrzekł czystej krwi groenendael. Samiec miał przybraną dumną postawę, a głowę uniesioną wysoko. Jego wyraz pyska nic nie wyrażał, nie dało się odczytać z niego emocji. Chociaż samica nie wypowiedziała tego na głos, jej zdaniem Mairon tworzył dostojny obraz, godny psa umieszczonego w wojsku. Jednakże przed swoją ostateczną oceną, wolała jeszcze sprawdzić, czy rzeczywiście czarny samiec nadaje się na takie stanowisko. Nie powinna osądzać go tylko ze względu na przeszłość, musiała zobaczyć co Mairon potrafi.
- Przyjdź jutro do koszar, tam porozmawiamy i przy okazji zapoznasz się z resztą wojska - zarządziła, ukradkiem oglądając stratega.
- Dobrze - odrzekł.
Eryda bez większego przedłużania i bez zawracania sobie głowy pożegnalnymi słowami, wyminęła nowego członka stada i wypruła na przód.
Kolejnego dnia o poranku znalazła się w koszarach, gdzie doglądała trening podlegających jej psów. Jej brat ponownie znalazł chwilę wolnego czasu i przyjął do siebie Concorde'a. Samica więc mogła skupić całą uwagę na ćwiczące psy. Gdy spostrzegła nowego stratega wojennego, opuściła resztę wojska i podeszła do przedstawiciela owczarków blegiskich. Eryda stała wyprostowana, nie wyrażając żadnych emocji.
- Dobrze, że się zjawiłeś, chodź za mną - rzuciła, uważając przywitanie się za zbędne. Mairon skinął głową, dając znak generałowi, że będzie za nią podążał. Zadowolona samica po ujrzeniu jego gestu, ruszyła w dobrze jej znanym kierunku. Momentami odwracała łeb, aby upewnić się, że owczarek za nią podąża.
Zaprowadziła go do pewnego pomieszczenia, które było dość dużych rozmiarów. Na środku umieszczony był długi i szeroki stół, na którym znajdowały się różne plany, mapy, czy też książki. Eryda podeszła do stołu, gestem łapy każąc strategowi do uczynienia tego samego.
- To mapa naszych terenów - powiedziała, kiedy pies znalazł się obok. Samica łapą przejechała po granicach ich sfory. - Ze względu na to, że jesteś strategiem wojennym, muszę sprawdzić Twoje umiejętności. Każdy Twój plan musi być przemyślany, musisz przewidzieć poszczególne elementy, również straty - dodała, spoglądając w jego stronę. Chciała na własne oczy przekonać się, czy Mairon podoła nowemu stanowisku.
- Powiedzmy, że siedzibę wroga odkryto na zachodniej granicy, razem jest ich dwudziestu, a nas dla przykładu dziesięciu żołnierzy, pięciu obrońców i jeden szpieg. Jak ustawisz wojsko, aby bitwa przebiegła pomyślnie? Od czego najpierw zaczniesz? Jak zaplanujesz atak? Czy w ogóle mielibyśmy jakieś szanse na zwycięstwo? - Zadawała pytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz