Od Mairona do Erydy

 - Jako strateg wojenny dużo czasu będziesz spędzał z generałem, Erydą. Proponuję ci od razu ją znaleźć i poinformować o tym. Niestety nie wiem, gdzie może być, a niezbyt mogę ci pomóc, muszę załatwić jedną sprawę - słysząc jeszcze głos alfy, zatrzymał się i odwrócił.
- Jasne... pójdę jej poszukać. Eryda, tak? Jak mniej-więcej wygląda? Chyba tak będzie mi łatwiej ją znaleźć - stwierdził Mairon.
- Wilczasta, wysoka suczka. Powinieneś bez problemu ją rozpoznać - odparł samiec.
- Dobrze, dziękuję... - westchnął, spuścił łeb w geście uległości i wyszedł. W ciągu ostatniej godziny dowiedział się, gdzie będzie mieszkał - choć dopiero później ktoś miał go tam zaprowadzić, wybrał odpowiadające mu stanowisko i oficjalnie został członkiem Północnych Krańców. A teraz jego zadaniem, z którego swoją drogą zbyt zadowolony nie był, było odnalezienie niejakiej Erydy. Dlaczego nie był zadowolony? Nie trudno znaleźć odpowiedź, po prostu nie był pewien, czy jest gotowy na konfrontację z tyloma psami w jednym dniu, ba, w ciągu kilku godzin.
 Wyprostował się, uniósł głowę i ogon, po czym eleganckim krokiem zaczął przemierzać tereny sfory. Uważnie rozglądał się na boki, szukając suczki pasującej do krótkiego opisu, który usłyszał.
 W końcu ujrzał końcówkę burego ogona, znikającą za budynkiem. Zatrzymał się odruchowo i położył uszy po sobie. Czy był gotowy? Nie. Mimo ciągłego przygotowywania w głowie wypowiedzi, był bardzo niepewny. Westchnął, przymknął oczy i kiedy je otworzył, puścił się żwawym, szlachetnym kłusem za dostrzeżoną postacią. Mógł to być inny pies, ale gdyby takowych było więcej, chyba zostałby o tym uprzedzony? Przynajmniej miał taką nadzieję.
 Postać zniknęła mu z pola widzenia. Mruknął coś wściekle i schylił łeb, próbując wyłapać zapach. Niestety, na drogę tą nakładało się tyle zapachów, że kierować mógł się jedynie intuicją.
 Kolejne kilkanaście minut spędził na lawirowaniu między domami. Kiedy myślał już, że nie znajdzie poszukiwanej, wilczasta samica znalazła się niemal dokładnie przed nim. Odruchowo zesztywniał z pyskiem wysoko w górze. Eryda, bo prawdopodobnie była to ona, mimo wszystko była od niego kilka centymetrów wyższa.
- Czy mam doczynienia z Erydą? - zaczął, utrzymując bezemocjonalny i nieodgadniony wyraz pyska
 Suczka przez chwilę się nie odzywała, jednak po chwili skinęła łbem.
- Z kim mam przyjemność rozmawiać? - spytała Eryda z kamienną twarzą. Widzę, że gramy w tą samą grę - pomyślał. Wilczastej samicy najwyraźniej również nie sprawiała przyjemności myśl o nowej znajomości.
- Mairon, od dzisiaj strateg wojenny Północnych Krańców. Miałem cię znaleźć i poinformować o tym - odpowiedział powoli, wciąż utrzymując formalny ton głosu, nieco niższy niż zazwyczaj.
 Eryda zmierzyła go wzrokiem. Nie dziwił jej się, mimo wszystko wciąż pozostawał psem w przeszłości wystawowym, na dodatek wyjątkowo okazałym przedstawicielem owczarka groenendael. Widać było, że nie pochodzi z dziczy i nieco dziwne było jego stanowisko w tym wypadku.
- Strateg wojenny? - uniosła brew - Wyglądasz raczej jak te niektóre psy z miasta, wylegujące się na legowiskach ludzi - stwierdziła po chwili.
 Mairon nie potrafił powstrzymać cienia bólu, który przemknął przez jego pysk. Alice... Czy przeżyła? Co się z nią teraz dzieje? Myśli o jego dawnej właścicielce nieproszone wtargnęły do głowy psa. Zamknął oczy i potrząsnął zdecydowanie pyskiem, chcąc się pozbyć obrazu wypadku. Po chwili znów spojrzał na Erydę, która utkwiła w nim nieco zdziwiony wzrok. Najwyraźniej nie takiej reakcji się spodziewała. Niestety, to był jedyny temat, przy którym Mai nie umiał zachowywać się jak zazwyczaj.
- W przeszłości byłem psem wystawowym, jednak to przeszłość. Liczy się chyba teraźniejszość, przynajmniej dla mnie - odpowiedział. - Przeszłość chcę zostawić jak najdalej za sobą... - szepnął cichutko.

Eryda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette