Po raz kolejny pożegnali się ze swoją Alfą, tym razem już ostatecznie i opuścili jej dom.
- Idziemy do mnie? - zapytała pogodnie Estlay, a już po chwili spotkała się ze zgodą ze strony swojego - teraz już - partnera.
Co jakiś czas spoglądała na niego ukradkiem, jakby mogła wyczytać, jak czuje się ze swoim nowym tytułem. Oczywiście nie mogła, ale i tak nie zrezygnowała z ów niewielkiej czynności, na którą Aidan prawdopodobnie nie zwrócił nawet uwagi.
Jej sierść dosychała w trakcie drogi, a gdy znaleźli się już w domu, była całkowicie sucha. Samiec przepuścił swoją ukochaną w drzwiach, po czym zamknął je za nimi.
Estlay usiadła wygodnie na kanapie, a on szybko poszedł w jej ślady. Oboje głośno odetchnęli.
- Jeszcze tylko jutro i formalności będą załatwione - mruknęła samica, zerknąwszy na niego.
Skinął głową.
Miała nadzieję, iż nie będzie źle czuł się w swojej nowej roli, w końcu różnie to bywa. Powinien się przyzwyczaić, prawda? Miała nadzieję. Nie chciała, aby odczuwał dyskomfort na rzecz związku z nią.
Sama nie była przygotowywana do objęcia stanowiska w hierarchii, dowiedziała się o tym z dnia na dzień, i choć z początku nieco się obawiała, szybko przywykła. Pomógł jej w tym fakt, iż nie miała problemów w relacjach z innymi osobnikami, nie była wstydliwą myszką, a wręcz przeciwnie - kiedy wujek zabierał ją na policyjny komisariat, uwielbiała być w centrum uwagi, żartować ze starszymi psami i opowiadać im przeróżne historie. Oni sami traktowali ją jak równą sobie, a przede wszystkim nauczyli jej naprawdę wielu rzeczy i wykształcili, w niegdyś jeszcze młodziutkiej Estlay, charyzmę, która aktualnie bardzo jej się przydała.
Popatrzyła na Aidana z lekkim uśmiechem na pyszczku.
- Zamieszkamy u mnie? - przekrzywiła lekko łeb, machinalnie strzygąc przy tym uszami.
Następnie rozejrzała się wokół, po swoim domu. Uważała, że byłoby im tu wygodnie.
Aidan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz