Od Coopera CD. Connora [do Nali]

   - Zmarnowaliśmy tyle czasu przez niewiedzę... - Było to zaledwie mruknięcie, ciche, ledwo słyszalne, może wypowiedziane przez Connora jedynie do siebie. Było to jednak coś, co w magiczny wręcz sposób zadziałało na Coopera.
   - W takim razie nie powinniśmy marnować ani minuty dłużej, czyż nie? - Uśmiechnął się szeroko i zdecydowanym krokiem ruszył w tylko sobie znanym kierunku. - Idziesz czy nie? - Zawołał ze śmiechem za siebie, wiedząc, że szpieg, zapewne przynajmniej zaskoczony tym, co się działo, nie ruszył za nim.
   - Zechcesz mi przynajmniej wyjaśnić gdzie idziemy? - Wywrócił oczami husky, gdy w końcu zrównał się ze swoim... cóż, ukochanym, choć jeszcze wcześniej tego dnia Cooper nie odważyłby się użyć określenia innego niż "przyjaciel".
   - Jestem wręcz przekonany, że niedługo sam się zorientujesz, gdzie idziemy. - Goniec lekceważąco machnął ogonem. Odpowiedziało mu jedynie westchnienie towarzyszącego mu psa.
   Rzeczywiście, niedługo później musiało się stać oczywiste, dokąd się kierują, cel obrany przez Coopera malował się przed nimi coraz wyraźniej. Ta noc im zresztą sprzyjała, od ogromnej okrągłej tarczy księżyca biło światło odbite, piękne, niewielkie z tej perspektywy gwiazdy również skrzyły się wręcz uroczo.
   - Patrzenie w gwiazdy jest patrzeniem w przeszłość, wiesz? - Zagaił przypominający owczarka australijskiego mieszaniec, zauważywszy, że Connor od czasu do czasu unosi głowę, by przyjrzeć się owym punktom na nieboskłonie.
   - Hm? - Mruknął w odpowiedzi jego ukochany, teraz skupiając całą swą uwagę na nim.
   - Gwiazdy są od nas tak daleko, że widzimy je takimi, jakie były jakiś czas temu. Niektóre z nich mogą już nawet nie istnieć, a my jesteśmy ostatnimi świadkami ich wspomnienia. - Uśmiechnął się delikatnie. Gdy usłyszał o tym po raz pierwszy, był szczerze oczarowany. Dlatego też jego serce rozradowało się jeszcze bardziej, gdy ujrzał, że oblicze jego towarzysza na wieść o tym również rozjaśnił uśmiech.
   - Nie wiedziałem o tym. - Szepnął z pewną dozą zachwytu, znów zerkając w niebo.
   Gdy oderwał od niego wzrok musiał wreszcie w pełni zrozumieć, gdzie jest prowadzony - byli już w końcu niezwykle blisko. Od domostwa Nali i Makbetha dzieliło ich zaledwie kilka kroków.
   - Cooper... - Zatrzymał się i poczekał, aż goniec uczyni to samo. - Co ty wymyśliłeś? - Nie wyglądał na zbyt zadowolonego, co zdecydowanie obniżyło pewność siebie psa w typie aussie.
   - Chciałem... Chciałem udać się z tobą do Nali. - Mruknął, niepewnie zerkając swej miłości w oczy.
   - Jest środek nocy. - Chłodne stwierdzenie nie było tym, czego się spodziewał.
   - Sam powiedziałeś, że zmarnowaliśmy już dużo czasu... - Odchrząknął, czując się coraz bardziej niepewnie. Może rzeczywiście był zbyt wyrywny? - Czy ty... Czy ty w ogóle chcesz zostać ze mną wpisany do Wielkiej Księgi...? - Spytał po chwili, z nutką strachu w głosie.
   - Nie wiem, Cooper. - Pokręcił łbem. - Chyba tak. Tak. Ale czy to nie jest za wcześnie? - Westchnął cicho.
   - Znamy się już względnie długo. Nie wiem, jak ty, ale ja czuję to co czuję do ciebie od dość dawna. Niczego nie byłem jeszcze tak pewny, jak tego, że chcę, by nasze imiona znalazły się obok siebie w Księdze. Mogę poczekać, oczywiście, po prostu... po prostu chciałem, żeby ta noc była jak najbardziej wyjątkowo.
   Gdy podniósł głowę, Connor uśmiechał się do niego ciepło.
   - W porządku. - Skinął głową i doszedł do drzwi. To on do nich zaskrobał.
   Po dłuższej chwili ich oczom ukazała się zaspana Alfa.
   - Przepraszamy, chyba daliśmy się ponieść emocjom... - Przepraszająco zaczął Cooper. - No cóż, ja się dałem ponieść emocjom. - Dodał z nutą irytacji w głosie, zerknąwszy na swego towarzysza i zobaczywszy wyraz jego pyska wywołany wcześniejszymi słowami. - Chodzi o to, że...
   - Chcielibyśmy zapytać, czy to możliwe, żebyśmy zostali wpisani do Wielkiej Księgi. - Kontynuował za niego Connor. - Nie słyszałem jeszcze o przypadku, by znalazła się tam para jednopłciowa i... - Uciął, patrząc niepewnie na Nalę, za którą ich oczom ukazał się Makbeth, wyraźnie zaalarmowany tymi późnymi odwiedzinami.

Nala?
Jeśli możesz, opowiadanie przekieruj później do Connora. 
Z góry dziękuję UwU

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette