Od Estlay CD. Aidana

- Nie ulatniaj się - pokręciła przecząco głową i zaśmiała się, rzuciwszy okiem na figurkę, którą postawiła w miejscu tymczasowym. Później wymyśli, gdzie ostatecznie powinna stać. - Możemy się jeszcze przejść, hm?
- Skoro tak sobie życzysz, to owszem, możemy - Aidan posłał jej szarmancki uśmiech.
- Komu w drogę, temu w czas, czy jak to tam mawiają - wyszczerzyła wesoło zęby i trąciła go łbem, jakby chciała zachęcić do ruszenia.
Najwidoczniej zrozumiał, co chciała przekazać ów gestem, skierował się bowiem do drzwi, więc i ona poszła w jego ślady, a po chwili oboje znajdowali się tuż przed jej domem.
- Więc gdzie szanowna pani Gamma chciałaby się udać? - zerknął na nią, a w jego oczach rozbłysły iskierki, Estlay wszak nie umiała stwierdzić do jakiej emocji te należały.
Zastanawiała się chwilę, tym samym wprowadzając ciszę. Aidan jej nie pospieszał, stał cierpliwie i czekał na jej decyzję.
- Może za naszą wioskę? Gdzieś do niewielkiego lasku, albo nad fiord? - przekrzywiła lekko głowę, obdarzywszy swego towarzysza wyczekującym spojrzeniem.
Nie protestował, zgodził się od razu.
Spokojnym tempem przemierzali wioskę, która należała teraz do Północnych Krańców, a słońce chyliło się ku horyzontowi, rzucając na nich ciepłe promienie swego światła. Estlay zaciągnęła się rześkim powietrzem - dalej zwracała uwagę na fakt, że było ono tu o wiele czystsze niż w Londynie. Tamten dzień był jednym z cieplejszych, co szczególnie dało się we znaki czarno umaszczonej Estlay, nie można było więc opisać jej entuzjazmu, kiedy na horyzoncie rozciągnęło się jedno z wielu licznych jezior.
Podeszli do niego spokojnie, w przeciwieństwie do ostatniego razu, kiedy to podczas zabawy w berka spontanicznie zażyli kąpieli, i zdawało się, że oboje przystaną na brzegu tylko po to, aby ugasić pragnienie.
Kruczoczarna suka ugięła się na łapach, po czym napiła się wody. Aidan powtórzył jej czynność, jednak jakiś czas później, więc kiedy uniosła pysk, po którym spływały pojedyncze krople cieczy, miała okazję się mu przyjrzeć. Spostrzegawczy mogliby stwierdzić, iż w jej oczach maluje się pewnego rodzaju oczarowanie, kiedy jej wzrok spoczywał na samcu.
Jej serce zabiło mocniej, kiedy dostrzegł, że się w niego wpatruje i ich spojrzenia się skrzyżowały.
Skupiła się na czymś zupełnie innym, będąc nieco speszona, a początkowo tym czymś innym były jej przednie łapy, które obmywała spokojna woda. Bez głębszego zastanowienia, weszła do jeziora - tym razem nie był to szaleńczy bieg podczas zabawy dla szczeniąt, a pełen gracji ruch, jak przystało na damę o jej pozycji. Ciecz cicho chlupotała, kiedy Estlay stawiała kolejne kroki. Miękkie, wieczorne już światło oświetlało jej sylwetkę, sprawiając, iż czuła na sobie ciepło promieni.
Wkrótce grunt zniknął pod jej łapami, a ona zaczęła płynnie machać kończynami, aby unieść się na powierzchni. Trzymała głowę wysoko nad taflą, a jej długa sierść falowała na wodzie. Zrobiła niewielki półokrąg, aby obrócić się przodem do brzegu i móc zerknąć na przyglądającego się jej psa.
- Idziesz? - spytała łagodnie.

Aidan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette