Samotność. Właśnie tego potrzebował, kiedy jego sympatia stała w milczeniu, po tym jak ją pocałował. Aidan zrozumiał więc, że Estlay nic do niego nie czuję, że nie potrzebnie ujawnił swoje uczucie. Za właściwą decyzję uznał więc ucieczkę. Kiedy wracał do domu, jego serce rozdzierało się na pół i raczej nic nie było w stanie temu zapobiec. Gdy wszedł do swej chatki, rzucił się na łóżko. Zwinął się w kłębek i ułożył łapy na głowie.
Leżał w tej pozycji przez kilkanaście minut, po czym wziął poduszkę i po prostu głośno w nią krzyknął, aby rozładować smutek i zarazem gniew. Był wściekły na siebie, że zaprzepaścił ich relacje, że nie powstrzymał się od popełnienia takiego czynu. Był pewny, że utracił ją na zawsze, samicę, którą kochał.
Przez kilka dni nie widział jej w ogóle. Dało się zobaczyć zmianę w jego zachowaniu, bowiem ta jego cała radość z życia gdzieś wyparowała i nikt nie wiedział o co chodzi, nawet jego siostra. Chociaż bardzo pragnął, aby ją znaleźć i wyjaśnić swoje zachowanie, uznał to za zły pomysł. Estlay na pewno nie chciała go widzieć, nie po tym co zrobił. Dlatego zajmował swój umysł czymkolwiek, aby ciągle o niej nie myśleć. Ale jak mógł tak po prostu zapomnieć o swojej ukochanej? Nie potrafił.
O poranku znalazł w sobie chęci, aby zawędrować nad jezioro. W miejsce, gdzie kilka dni temu wydarzyło się to. Usiadł i spojrzał na swoje odbicie w cieczy. Poczuł ogromną tęsknotę. Tęsknił za jej wyglądem, oczami, uśmiechem, śmiechem, a przede wszystkim za jej osobowością.
Nachylił się i wziął kilka łyków wody. Później usłyszał szelest zarośli, a następnie ujrzał swój obiekt westchnień. Jednak szybko się zerwał ze swego miejsca, wyminął ją i poszedł przed siebie. Myślał, że nie jest mile przez nią widziany, dlatego też wolał się stamtąd zmyć.
Zignorował jej wołanie, nie chciał znów robić sobie nadziei. Zdziwił się ogromnie, gdy ta stanęła przed nim, a następnie złączyła ich pyski w pocałunku. Czy ona też go kochała? To była pierwsza myśl, a raczej pytanie, które sam sobie zadał w głowie. Czuł jak jego dwie połówki serca ponownie się łączom, nie pozostawiając śladu po żadnej z ran. Radość znów do niego powróciła, tylko że ze zdwojoną siłą. Jego serce zabiło mocniej, radośnie.
Wreszcie przerwali dość namiętny pocałunek i spojrzeli sobie głęboko w oczy. Aidan zauważył w jej czekoladowych oczętach błysk, iskierki pełne miłości.
- Myślałem... - rzekł w końcu, nie odrywając oczu z Estlay. - Kocham Cię - wyszeptał.
<Estlay?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz