Od Sahary CD. Rowana

Za pierwszym razem gdy samiec powiedział jej o tym, że zmierza w stronę koszar to nie połączyła faktów, dopiero teraz zrozumiała. Pracują razem. Dla niej idealnie, właściwie codziennie będą się widzieć. Sahara z uśmieszkiem skakała wokół Rowana, który zdecydowanie miał jej dość, co chwile burczał pod nosem tak samo jak gdy szli w stronę wysepki stanowiącej centrum społeczności. Jedynym co ją ograniczało była torba wypełniona pożywieniem, którą miała przewieszoną przez ramię, ciężar mięsa sprawił, że w końcu musiała się trochę uspokoić. Nastała chwilowa cisza, Sahara spojrzała w górę i ujrzała jak słońce zostaje zakryte przez wielką deszczową chmurę.
- Będzie padać. Nie wiem jak ty, ale ja jestem daleko od domu, a nie chciałabym zmoknąć - ukazała psu rządek białych kłów w uśmieszku. Była w stu procentach świadoma jak bardzo samiec jest poirytowany, tak naprawdę to suczka robiła mu na złość specjalnie. Nie rozumiała dlaczego, ale bawiło ją to. 
- Nie mój problem.
Po słowach Rowana jak na zawołanie deszcz zaczął padać, w ciągu chwili z małych i rzadko spadających kropel zrobiła się ulewa jakiej oboje dawno nie widzieli. 
- Teraz już też twój - zachichotała - chodź znam jedno miejsce gdzie możemy się schronić - powiedziała i złapała owczarka australijskiego za łapę aby pociągnąć go za sobą. W czasach kiedy jeszcze kręciła się z Borisem, czasami bywali w jaskini, która w tej sytuacji będzie idealną osłoną przed deszczem. Znała jeszcze inne miejsca, ale ta jaskinia była zdecydowanie najbliżej. Mimo krótkiej drogi byli przemoknięci aż do suchej nitki, a pogoda w ogóle się nie polepszała. 
W końcu dotarli na miejsce i zajęli miejsca daleko od siebie opierając plecy o chłodną kamienną ścianę. 
- Jakieś pomysły na spędzenie czasu? - zagaiła Sahara

Rowan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette