- Będzie padać. Nie wiem jak ty, ale ja jestem daleko od domu, a nie chciałabym zmoknąć - ukazała psu rządek białych kłów w uśmieszku. Była w stu procentach świadoma jak bardzo samiec jest poirytowany, tak naprawdę to suczka robiła mu na złość specjalnie. Nie rozumiała dlaczego, ale bawiło ją to.
- Nie mój problem.
Po słowach Rowana jak na zawołanie deszcz zaczął padać, w ciągu chwili z małych i rzadko spadających kropel zrobiła się ulewa jakiej oboje dawno nie widzieli.
- Teraz już też twój - zachichotała - chodź znam jedno miejsce gdzie możemy się schronić - powiedziała i złapała owczarka australijskiego za łapę aby pociągnąć go za sobą. W czasach kiedy jeszcze kręciła się z Borisem, czasami bywali w jaskini, która w tej sytuacji będzie idealną osłoną przed deszczem. Znała jeszcze inne miejsca, ale ta jaskinia była zdecydowanie najbliżej. Mimo krótkiej drogi byli przemoknięci aż do suchej nitki, a pogoda w ogóle się nie polepszała.
W końcu dotarli na miejsce i zajęli miejsca daleko od siebie opierając plecy o chłodną kamienną ścianę.
- Jakieś pomysły na spędzenie czasu? - zagaiła Sahara
Rowan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz