- Estlay? - nie spojrzał na nią, jego oczy były przymknięte.
- Hm? - przekrzywiła lekko głowę i ponownie oparła się o swojego partnera, wtulając się w jego gęste futro.
- Czy chciałabyś zostać matką? Oczywiście niczego w tej chwili na tobie nie wymuszam, chciałbym tylko wiedzieć... - mruknął. Zdawało jej się, że słyszała w jego głosie niepewność.
Choć miała ochotę znowu się wyprostować, aby móc na niego patrzeć, nie zrobiła tego. Milczała chwilę, trawiła słowa, które do niej dotarły, wpatrując się jednocześnie w ciemny drewniany stolik, który stał przed kanapą.
- Wiesz... chyba muszę - gdyby mogła, zapewne wzruszyłaby ramionami. Zamiast tego zastrzygła tylko jednym uchem, drugie było bowiem nieuruchomione, bowiem opierała głowę o ukochanego. - Znaczy... - zdawało jej się, że gubi się we własnej wypowiedzi, jednak tak nie było. - Nie, nie muszę. Wydaje mi się, że chciałabym zostać matką - uśmiechnęła się pod nosem. - Nie będę cię jednak do niczego zmuszać, Ai, chcę żebyś o tym wiedział. Ale tak, chcę mieć dzieci - zamknęła ślepia. - A ty? Chciałbyś być ojcem? - burknęła pod nosem, czując jak ogarnia ją zmęczenie. Ale starała się ocucić umysł, aby z uwagą wysłuchać swojego partnera - to było dla niej ważne.
- Cóż... - zaczął powoli. - Chcę mieć dzieci, Estlay. Z tobą. Więc tak, chciałbym zostać ojcem... - nie mógł tego zauważyć, lecz na pyszczku jego lubej znów zagościł pogodny uśmiech. - Ale. No właśnie, jest jedno małe "ale". A może nie takie małe? - prychnął pod nosem, jakby ze sztucznym rozbawieniem.
Suczka słuchała uważnie, jego słowa zainteresowały ją jeszcze bardziej aniżeli wcześniej. A jednocześnie zmartwiły. Czy to "ale" miało znaczyć, że nie będą mieć rodziny?
- Słucham... - odparła cicho, ale jej serce biło szybko, szybciej niż normalnie.
- Boję się, Est... - oparł głowę na jej łebku i westchnął niemal niesłyszalnie. - Boję się, że nie podołam. Że nie będę wystarczająco dobrym ojcem.
Oderwała się od niego gwałtownie i wyprostowała, przyglądając mu się z powagą. Pokręciła przecząco głową.
- Na pewno byłbyś dobrym tatą, Aidanie! Bylibyśmy razem. Razem wychowywalibyśmy nasze dzieci. Nie byłbyś z tym sam! - przekrzywiła lekko głowę, i choć się nie uśmiechała, w jej oczach tańczyły iskierki miłości. - Ale jeśli nie jesteś jeszcze gotowy, to rozumiem i jestem w stanie poczekać, ile tylko zechcesz. To nasza wspólna decyzja - skinęła pyszczkiem, jakby chciała go tym przekonać do swoich racji.
Przyglądała mu się i chociaż senność odpłynęła teraz na drugi plan, nie pogardziłaby ułożeniem się do snu w sypialni. Marzyła o tym, żeby położyć się obok Aidana i zasnąć wtuloną w niego. Najpierw jednak musieli dokończyć rozmowę.
Aidan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz