Od Coopera CD. Connora

   - To po co kombinujesz, jak nie umiesz? - Prychnął, ponownie wywracając oczami. Coś czuł, że tak mógł mieć wyglądać ich związek, obfitować w dziwne sytuacje pieczętowane przez parsknięcia, prychnięcia i przewracanie oczami. Tak, to mogło być ciekawe, piękne, w bardziej podniosły i romantyczny sposób mówiąc, życie. To mogła być ich przyszłość.
   Podniósł się jednak do pionu i spojrzał niepewnie na wyciągniętą w jego stronę łapę jego partnera.
   - Chyba nie chcesz tańczyć na dwóch łapach, jak ludzie? - Parsknął, kręcąc głową.
   - A to niby dlaczego nie? - Mruknął Connor, wyraźnie zbity z tropu.
   - Dlatego, że tacy świetni i doświadczeni tancerze jak my nie wytrzymają prawdopodobnie w takiej pozycji kilku sekund. Musimy wymyślić coś innego, jak już się tak zawziąłeś na ten taniec. - Mruknął, przekrzywiając nieznacznie łeb. Niech inni mówią co chcą, ale jemu naprawdę wygodniej się myślało w takiej pozycji!
   - Wiem! - Oznajmił nagle Connor, zmuszając tym samym swego świeżo upieczonego partnera do nerwowego podskoku. - Znaczy, nie będzie to jakieś efektowne, ale to chyba nie o to chodzi, czyż nie?
   Wypowiedziawszy te słowa, szpieg podszedł do gońca o te kilka kroczków, które ich do tej pory dzieliły. W zamian otrzymał od niego niepewne, nieco zdziwione spojrzenie, lecz jedynie pokręcił głową z lekkim rozbawieniem i przystąpił do ustawiania ich w pozycji najbardziej odpowiedniej do tańca, gdy było się psami.
   Przestrzeń pomiędzy nimi na dobrą sprawę całkowicie przestała istnieć. Zanim Cooper zdążył zrozumieć, co się dzieje, głowa jego ukochanego spoczęła na jego karku. Delikatnym kuksańcem łapy o łapę został przekonany do ułożenie swej własnej w takim samym układzie względem karku szpiega. Connor był od niego wyższy, lecz jedynie trochę, więc pozycja ta nie była w żaden sposób niekomfortowa. Już po chwili istnieli tylko oni dwoje, w tej jednej chwili wręcz stopieni w jedność w swym uścisku, oraz melodia i słowa płynące z gramofonu.


   Gdyby był w stanie, spojrzałby właśnie w oczy swojego ukochanego. Nie wiedział, czy był to przypadek, czy Connor celowo postanowił do ich tańca wybrać właśnie tę płytę, z właśnie tą piosenką, lecz jej słowa uderzyły go z zaskakującą siłą. Tak, ich miłość nie zadawała żadnych pytań, nie raczyła im wyjaśnić, czy jest uczuciem normalnym i pożądanym ze względu na to, że byli przedstawicielami tej samej płci, ale też była tak silna, że Cooper nie potrzebował już odpowiedzi na tego typu pytania, wyjaśnień. Gdy był ze swoim partnerem (zdawało mu się, że nadużywał w swych myślach tego określenia, lecz nie mógł na to nic poradzić - był po prostu tak cholernie szczęśliwy!), wiedział, że ich serca wybrały za nich. Był im za to zresztą bardzo wdzięczny.
   - Kocham cię. - Szepnął po raz kolejny w przeciągu ostatniej doby, choć jeszcze zanim się zaczęła, nie sądził, że te słowa będą mogły kiedykolwiek opuścić jego pysk. - Tak bardzo cię kocham. 

Connorku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette