Od Estlay CD. Aidana

Weszła powoli do domu samca, w międzyczasie uśmiechając się na jego słowa o bałaganie. Rzeczywiście, pod łapami plątały się większe lub mniejsze wiórki drewna, których nie sposób było wyminąć, więc mimowolnie się po nich deptało. Nie przeszkadzało jej to jednak, a wręcz w pewien sposób bawiło. Szybko wszak straciła zainteresowanie pozostałościami drzewa - najpierw zbadała zaciekawionym spojrzeniem wnętrze domu Aidana, ale i to nie trwało długo, bowiem ten właśnie pokazywał jej prezent.
- To właśnie dla ciebie - oznajmił, przekrzywiwszy przy tym głowę na bok. - Starałem się, aby była jak najbardziej podobna do ciebie - dodał po chwili.
Jej oczom ukazała się... ona sama. Malutka, wyskrobana z drewna suka Gamma.
Z początku kruczoczarna samica nie ruszyła się z miejsca, przyglądając się tylko niewielkiej figurce. Jej zachwyt zdradził jedynie nagły błysk w oku.
Aidan zdawał się być zmieszany, może nawet zestresowany jej brakiem reakcji. Po chwili jednak jego towarzyszka doskoczyła do niego, merdając przy tym ogonem.
- Ty tak potrafisz? - zawołała wesoło, utkwiwszy swoje spojrzenie w podarku, który miał dla niej samiec. - To jest przepiękne, Aidanie! Dlaczego nic nie wspomniałeś o swoich umiejętnościach? - zerknęła na niego kątem oka.
- Tak jakoś wyszło, nie było okazji...- zastrzygł uszami. - Cieszy mnie, że ci się podoba - na jego pysku już po chwili nie pozostał cień wcześniejszego zmieszania.
Uśmiechnął się nieco inaczej niż zwykle, bardziej ciepło aniżeli zawadiacko, jak to miał w zwyczaju.
- Dziękuję... - mruknęła Estlay i bez zastanowienia polizała psa po policzku.
Zdziwił się, nawet bardzo, więc szybko odwróciła spojrzenie, nieco zażenowana. Kiedy jednak znów na niego zerknęła, zauważyła w jego oczach pewien rodzaj radości. A może tylko jej się wydawało...? Zacisnęła powieki na kilka sekund, chcąc wypędzić ze swojej głowy rozważania na ten temat, a gdy otworzyła ślepia, uśmiechnęła się szeroko.
- Pójdziesz ze mną odłożyć figurkę do mojego domu? - zapytała.
- Pewnie - skinął ochoczo głową.
Chwyciła więc prezent w pysk, a była przy tym delikatna jak nigdy, bała się bowiem, że jej zęby mogą uszkodzić drewno. Kiedy więc Aidan spytał czy mogą iść, nic nie odpowiedziała, przytaknęła tylko i ruszyła w kierunku drzwi, a po chwili znalazła się na świeżym, stosunkowo chłodnym powietrzu.
Nie musiała długo czekać na samca, w stosunkowo szybkim tempie pojawił się obok niej, zamknął za sobą drzwi i oboje ruszyli przed siebie, w kierunku znanym przez Estlay. Niosła dumnie swoją figurkę, rozmyślając, gdzie ją postawi.
Słońce przebywało swą wędrówkę po niebie, która teraz, we wiosnę trwała zdecydowanie dłużej aniżeli jeszcze kilka miesięcy temu, a południowy wiatr muskał wszystko, co stanęło mu na drodze - w tym Aidana i Estlay. Mierzwił wesoło ich sierść.
Harmonia. Na terenach Północnych Krańców panowała czysta harmonia.

Aidan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette