Od Adary CD. Anubisa

  Nie spodobało jej się to, gdy zupełnie obcy samiec, na którego wpadła, zagrodził jej drogę. Tym uczynkiem na pewno nie zyskał sympatii Adary. W sumie już od momentu, gdy jej pysk spotkał się z futrem nieznajomego, zrodziły się marne szanse, że suka zmieni zdanie.
  Patrzyła się na niego twardo, dopóki nie otrzymała informacji, że znajduje się na terenach stada. Padło więc pytanie z jej strony, do jakiego stada wtargnęła, a w odpowiedzi otrzymała tak wyczekiwaną przez nią nazwę. Północne Krańce.
  Udało jej się, dotarła do celu. Co prawda, mogłoby to się obyć bez spotkania z obcym samcem, ale jeżeli miałby on zaprowadzić ją do centrum tegoż stada, nie zamierzała się opierać. Poza tym, może już więcej się nie spotkają?
— Północnych Krańców? — w jej głosie wyraźnie brzmiało uradowanie tą informacją. Chciała mieć absolutną pewność, iż słuch nie spłatał jej figla.
  Prędko spoważniała, gdy spostrzegła twierdzące skinięcie łba skąpanego w ciemności samca.
— Więc prowadź mnie do tego przywódcy, czy kogo tam macie — narzuciła, nie siląc się nawet o uprzejmy ton głosu.
— Widzę, że ktoś chce dołączyć — zacmokał, idąc po chwili przed siebie, co Adara odebrała jako informacje o podążaniu za nim.
  Gdy między dwójką zrodziła się cisza, a wszelkie głębsze emocje opuściły Adarę, przypomniała sobie o panowaniu zimna. Drżące ciało sprawiało, że suka pragnęła jeszcze mocniej dotrzeć do sfory.
  Kroczyła śladem psa, widząc w głównej mierze jego puchatą kitę. Kurczowo trzymała ślepia właśnie na tej części ciała psa, gdyż nie uśmiechała się do niej możliwość zgubienia w mroku postaci, która miała przyczynić się do jej dołączenia do stada.
  Jakoś nieszczególnie chciała iść obok niego, podobnie nie zamierzała się odzywać. Nie ufała mu do końca, aby otwierać się jak księga, z której mógłby wyczytać ważne dla niej informacje.
  Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nawet nie poznała jego imienia. W duchu liczyła, że może ta krótka wymiana swymi mianami wypłynie ze strony prowadzącego ją samca, lecz z każdym postawionym krokiem powietrze nie zostawało przedarte przez męski głos.
  Adara westchnęła ciężko, pozwalając sobie na zrównanie się z nim.
— Jak masz na imię? — uparcie wbijała wzrok w czarną otchłań, nie pozwalając ciekawskiej nucie wypłynąć z jej pyska.
— Anubis — otrzymała krótką odpowiedź, ale nie odbił piłeczki, czego samica się nie spodziewała.
— Adara — mruknęła, nie zamierzając tym razem przerywać milczenia. Zależało jej już tylko na znalezieniu się u przywódcy.
  Wkrótce jej oczętom ukazały się pojedyncze światła, wydobywające się z okien rybackich chatek. Obecna tutaj wioska wskazywała, że członkowie sfory żyli właśnie w tych domkach, a nie jaskiniach. Fakt ten ucieszył młodą sukę, chatka oznaczała ciepło i większe bezpieczeństwo, na czym jej niezwykle zależało.
  Samiec, niosący miano Anubis zaprowadził Adarę na ubocze psiej wioski, gdyż właśnie tam położony był dom Alfy. Mimo ciemności, samica dostrzegła, że ów budynek był murowany, a nie drewniany, jak rybackie chatki.
— To tutaj on mieszka — rzucił Anubis, tym samym wyrywając Adarę z analizy domostwa.
  Wyszła na przód, zostawiając młodego psa w tyle. Stanęła przed drzwiami, zamierzając zapukać, lecz zanim to uczyniła, powiodła wzrokiem na miejsce, gdzie zostawiła Anubisa.
— Dzięki za pomoc — rzekła niechętnie. — Z resztą już sobie poradzę sama — zapewniła, chcąc jakoś pozbyć się jego towarzystwa.

Anubis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette