W jego głowie kłębiły się różnorakie myśli. Spojrzał spode łba na wpatrującą się w niego z wyczekiwaniem Hebe. Nie był w stanie odpowiedzieć jej co w niego uderzyło. Fakt, że suczka wciąż myśli o jakiejś ucieczce z miejsca, w którym się urodziła, zostawiając go samego, czy sprawa, a może jednak zupełnie inna rzecz, o której powinien był jej powiedzieć. Ta druga rzecz jednak nie chciała przejść mu przez gardło. Wiedział, że w końcu wszystko się wyda. Nie był w stanie póki co o niej rozmawiać. Sam w to nie wierzył i miał nadzieję, że to sen, z którego w końcu się obudzi.
Mojito nie patrząc na Hebe, wstał z miejsca i podszedł do brzegu. Spuścił wzrok, wpatrując się teraz w swoje odbicie w błękitnej wodzie. Przymknął ślepia, wzdychając cicho.
— Jest tyle rzeczy, o których chciałbym ci powiedzieć. — wyrzucił w końcu z siebie. Usłyszał kroki Hebe, która po chwili pojawiła się obok niego. Teraz swój wzrok wbijał w jej odbicie. Miał jej tyle do powiedzenia, tyle emocji chciał z siebie wyrzucić za jednym razem, a one wszystkie jakby utknęły gdzieś po drodze w jego gardle, blokując go. Podniósł swój pysk by spojrzeć na swoją trójkolorową towarzyszkę.
— Mów, wiesz, że cię wysłucham. — uśmiechnęła się delikatnie. — A jeśli będzie taka możliwość, to pomogę ci we wszystkim. — podniosła nieznacznie łapę w górę, chcąc położyć ją na ramieniu białego samca, aczkolwiek w ostatniej chwili, widząc poważną minę psa alfa, cofnęła ją. — Mojito? — spytała niemal szepcząc.
Pies przełknął ślinę, zamykając oczy. Próbował zebrać wszystkie swoje myśli w całość, chcąc jak najlepiej opowiedzieć o wszystkim co go trapi. Nie potrafił tego zrobić. Otworzył swoje błękitne ślepia, wbijając swój wzrok w bursztynowe oczy córki bet. Stali tak w milczeniu i żadne z nich nie miało zamiaru odpuszczać. Mojito wciąż próbował jej coś przekazać, a ona uparcie czekała na wyjaśnienia.
— Dobra... — zebrał się w końcu w sobie. — Boli mnie jak wciąż opowiadasz o jakichś wycieczkach poza te tereny. Boli mnie to, bo nie mogę tego zrobić z tobą, bo jestem alfą. Nie chcę żebyś się stąd gdzieś wybierała. A słuchanie tego wszystkiego, tego z jaką pasją o tym opowiadasz, sprawia mi jeszcze większy ból, bo cię kocham. — wyrzucił z siebie. Słowa wypłynęły z niego potokiem. Wszystkie brzmiały w jego odczuciu jak jedno zdanie, gdyż w miejscach, w których powinna być przerwa na oddech, nie było jej. Powiedział wszystko na jednym oddechu.
Pies zamknął ślepia, czekając na jakąkolwiek reakcję suczki. W jego uszach dudniło jedno zdanie: bo cię kocham. Była to jedna z rzeczy, które miał wyznać trójkolorowej łowczyni. Ta druga miała przyjść później, bo on sam nie był na to gotowy.
< Hebe? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz