Może pocałowała go tylko po to, aby uniknąć
dodatkowych napięć między nimi? Żeby załagodzić sytuację? A może
rzeczywiście kierowało nią uczucie?
Przymknęła powieki i niepewnie
pozwoliła chwili trwać. Choć z początku miała ochotę odsunąć się od
samca i czuła odrażającą niechęć do samej siebie za to, czego właśnie
dokonała, już po chwili jej ciało się rozluźniło i w głębi duszy poczuła
swego rodzaju błogość. Ale właśnie w momencie, w którym suczka zaczęła
czuć się w miarę komfortowo, z tym co robi, samiec się od niej odsunął.
Całowała
się już nieraz, chociażby z Eterem, nigdy jednak nie podchodziła do
tego z taką rezerwą i wahaniem, jak tego wieczoru. Wiedziała wszakże
skąd wynika ta zależność –
każde zbliżenie, jakiego do tej pory doświadczała, było
niezobowiązujące, a psy współdzielące z nią tamte chwile nigdy niczego
od niej nie oczekiwały.
– A co z twoją wolnością? – wymruczał biały mieszaniec, a na jego pysk wtargnął niepokorny uśmiech.
Posłała mu chłodne spojrzenie. Musiałeś tak zniszczyć tę chwilę?, wymruczała we własnych myślach.
– Cholera, Mojito, zamknij się – rzuciła szorstko. – Zresztą, sama to zrobię.
Zrobiła krok naprzód i ponownie złączyła ich pyski, tym razem jednak miała w tym sprecyzowany cel – chciała po prostu, żeby zamilkł i nie poruszał tego tematu. To była dla niej zbyt ciężka kwestia, na którą nie była gotowa.
Nie umiała odpowiedzieć na jego pytanie i nie miała ochoty nad nim rozmyślać –
za każdym razem, gdy skupiała się temacie jej wolności i związku z
Mojito, miała ochotę uciec, robiło jej się niedobrze i miała wrażenie,
że serce podchodzi jej do gardła.
Oderwała
się od przywódcy i oparła głowę na jego torsie. Czuła się żałośnie,
momentami wręcz brzydziła się samą sobą, mając wrażenie, że zdradza
własną duszę, własne serce i wszelkie wartości w swoim życiu. Czuła się
zagubiona we własnych uczuciach. Z drugiej strony w bliskości z samcem
znajdowała swego rodzaju ukojenie i błogość.
Nie pozostało jej nic innego, jak kontynuować teatrzyk, w który się wplątała.
– Chodźmy na plażę – wypaliła nagle i skinęła głową za siebie, w kierunku, z którego chwilę wcześniej przyszła.
Nie
czekając na odpowiedź psa, pobiegła wydeptaną ścieżką, a następnie
piaszczystym wybrzeżem, aby znaleźć się w chłodnej wodzie. Przystanęła
na płyciźnie, zamknęła ślepia o kolorze przygaszonego złota i w
akompaniamencie rozbijających się o brzeg fal próbowała poukładać swoje
myśli i uspokoić zdruzgotany oddech. Morze pomagało jej się uspokoić,
wprowadzało jej duszę w błogostan, a teraz tego potrzebowała
najbardziej. Wyciszyć myśli i znaleźć jakiekolwiek oparcie. Nie miała na
to wiele czasu –
już po chwili usłyszała za sobą plusk wody. Dobrze wiedziała, że to
Mojito. Podszedł do niej i trącił ją pyskiem, ale ona zamiast
odwzajemnić czułość, ugięła przednie łapy, zachęcając go do zabawy.
Pokręcił
głową i zmarszczył nos, ale posłał jej przelotny uśmiech, po czym
poszedł w jej ślady i zamerdał ogonem. Rzucił się do ucieczki wzdłuż
brzegu, a ona żwawo ruszyła za nim.
Cholera, pomyślała i nagle
powietrze przeszył jej wesoły śmiech, kiedy pewien pomysł
nieoczekiwanie wtargnął do jej głowy. Zadała sobie pytanie, dlaczego
wcześniej na to nie wpadła, skoro było tak oczywiste i proste.
Przyspieszyła
i wybiła się mocno z tylnych łap, aby po chwili naskoczyć na białego
psa. Oboje stracili równowagę i ze śmiechem przeturlali się po brzegu,
Hebe jednak wyjątkowo szybko zebrała się na łapy.
– Mojito, posłuchaj! –
powiedziała podekscytowana, będąc wręcz pewna, że jej plan był
perfekcyjny. Ba, w tamtej chwili nawet nie brała pod uwagę możliwości,
że może nie pasować przywódcy.
– Słucham – podniósł się z ziemi i z uśmiechem rozjaśniającym jego oblicze wpatrywał się w ukochaną.
Srebrne światło księżyca muskało ich swym blaskiem i odbijało się w spokojnej tafli nocnego morza.
– Nie musimy się oficjalnie wiązać – podjęła z zapałem. –
Ty nie musisz tłumić miłości do mnie, a ja nie muszę rezygnować z
wolności i brać na siebie odpowiedzialności przywództwa. Możemy pozostać kochankami,
Mojito. Niczym z legendarnych opowieści. Spotykać się pod osłoną nocy,
kochać pod gwiazdami na leśnych polanach i wymykać się na przyjęcia,
gdzie nikt nas nie rozpozna. Oficjalnie mógłbyś zawrzeć partnerstwo z
kimś innym. Nie przeszkadzałaby mi inna suka w twoim życiu. Mogłaby dać
ci dzieci, których ja nie chcę. Byłoby idealnie, nie sądzisz?
Mojito?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz