Od Ziny CD. Hebe

     Borderka zastrzygła uszami, wpatrując się z lekkim zaskoczeniem w postać łaciatej samicy. Jej oczy lśniły żywym entuzjazmem i fascynacją. Żeglarce się, że dostrzega w nich odbicie tak znajomej, zakazanej iskry, którą to pielęgnowała w sobie od dziecka. Roześmiała się serdecznie, choć jej radosny głos prędko zastygł pod wpływem rwącego bólu w uszkodzonych płucach. Odchrząknęła, krzywiąc się przy tym, jednak zaraz na jej pysku wykwitł zawadiacki uśmieszek. 
     — Okręt to dużo powiedziane — machnęła lekceważąco łapą, choć w wyrazie jej pyska igrała duma. — Ot, zwykła łódź rybacka skradziona ludziom... Czy to już czyni ze mnie pirata? — rzuciła jakby sama do siebie, marszcząc brwi. — Cóż, możliwe. Jeśli chodzi o drugą część pytania to owszem, pływałam. Sądzę, iż mogę z całą śmiałością stwierdzić, że większość swojego życia spędziłam na morzu. A przynajmniej "życia", które faktycznie się dla mnie liczyło. 
     Z nieumiejętnie skrywanym zadowoleniem przyglądała się ciekawości rosnącej w złocistych ślepiach Hebe, czując jednocześnie, jak w jej sercu budzi się radość. Uwielbiała mówić, snuć opowieści, rozprawiać o swoich nieco podkoloryzowanych przeżyciach, dzielić się własną pasją, opisywać błękitne morze, krople słońca osiadające na sierści i kołysanie brnącego przez fale pokładu pod łapami. Równie mocno uwielbiała także słuchać - nieskończonych historii o innym życiu, o krajach w których jej łapa dotąd nie postanęła czy każdym drobnym skrawku życia, którego detalami jej rozmówca pragnął ją uraczyć. Kiedy więc dostrzegła w młodej samicy coś dziwnie znajomego i obcego zarazem, chciała natychmiast zatopić się w słowach; mówić i słuchać jednocześnie. Kochała podróżować, to prawda. Ale owe wędrówki często musiała przebywać sama, niekiedy tygodniami skazana na towarzystwo jedynie własnych myśli. I choć była indywidualistką, choć wydeptywała własne ścieżki i uparcie stawiała na swoim, potrzebowała towarzystwa. 
     — Skąd pochodzisz? — ku radości piratki gospodyni zadała kolejne pytanie. 
     — Z Włoch. Urodziłam się w hodowli, takiej złotej klatce dla psów których jedynym przeznaczeniem w życiu jest stanie się ozdobą dla bogatych ludzi — odparła, tłumiąc zniesmaczenie w głosie. — A potem uciekłam i wypłynęłam w świat — dodała, wzruszając ramionami. 
     Wpatrywała się w swoją rozmówczynię prawdopodobnie z równym zaintrygowaniem, co ona w swego gościa. Nie była w stanie utrzymać języka za zębami, zaś kiedy zebrało się na nim wystarczająco dużo pytań, wyrzuciła je z siebie niemal na jednym wdechu. 
     — Twoja kolej. Co to dokładnie za miejsce? To jakaś niewielka, psia społeczność? Odłam czegoś większego? Urodziłaś się tu? I kim właściwie jesteś? — potok słów wypłynął z ust borderki, choć zachowała przy tym zaskakująco opanowaną, biorąc pod uwagę poziom gadatliwości, naznaczoną jedynie charyzmatycznym uśmiechem twarz. Odchyliła się nieco, czekając cierpliwie na odpowiedź Hebe.
 
Hebe?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette