Borderka zastrzygła uszami,
wpatrując się z lekkim zaskoczeniem w postać łaciatej samicy. Jej oczy
lśniły żywym entuzjazmem i fascynacją. Żeglarce się, że dostrzega w nich
odbicie tak znajomej, zakazanej iskry, którą to pielęgnowała w sobie od
dziecka. Roześmiała się serdecznie, choć jej radosny głos prędko
zastygł pod wpływem rwącego bólu w uszkodzonych płucach. Odchrząknęła,
krzywiąc się przy tym, jednak zaraz na jej pysku wykwitł zawadiacki
uśmieszek.
— Okręt to dużo
powiedziane — machnęła lekceważąco łapą, choć w wyrazie jej pyska igrała
duma. — Ot, zwykła łódź rybacka skradziona ludziom... Czy to już czyni
ze mnie pirata? — rzuciła jakby sama do siebie, marszcząc brwi. — Cóż,
możliwe. Jeśli chodzi o drugą część pytania to owszem, pływałam. Sądzę,
iż mogę z całą śmiałością stwierdzić, że większość swojego życia
spędziłam na morzu. A przynajmniej "życia", które faktycznie się dla
mnie liczyło.
Z nieumiejętnie
skrywanym zadowoleniem przyglądała się ciekawości rosnącej w złocistych
ślepiach Hebe, czując jednocześnie, jak w jej sercu budzi się radość.
Uwielbiała mówić, snuć opowieści, rozprawiać o swoich nieco
podkoloryzowanych przeżyciach, dzielić się własną pasją, opisywać
błękitne morze, krople słońca osiadające na sierści i kołysanie brnącego
przez fale pokładu pod łapami. Równie mocno uwielbiała także słuchać -
nieskończonych historii o innym życiu, o krajach w których jej łapa
dotąd nie postanęła czy każdym drobnym skrawku życia, którego detalami
jej rozmówca pragnął ją uraczyć. Kiedy więc dostrzegła w młodej samicy
coś dziwnie znajomego i obcego zarazem, chciała natychmiast zatopić się w
słowach; mówić i słuchać jednocześnie. Kochała podróżować, to prawda.
Ale owe wędrówki często musiała przebywać sama, niekiedy tygodniami
skazana na towarzystwo jedynie własnych myśli. I choć była
indywidualistką, choć wydeptywała własne ścieżki i uparcie stawiała na
swoim, potrzebowała towarzystwa.
— Skąd pochodzisz? — ku radości piratki gospodyni zadała kolejne pytanie.
— Z Włoch. Urodziłam się w hodowli, takiej złotej klatce dla psów
których jedynym przeznaczeniem w życiu jest stanie się ozdobą dla
bogatych ludzi — odparła, tłumiąc zniesmaczenie w głosie. — A potem
uciekłam i wypłynęłam w świat — dodała, wzruszając ramionami.
Wpatrywała się w swoją rozmówczynię prawdopodobnie z równym
zaintrygowaniem, co ona w swego gościa. Nie była w stanie utrzymać
języka za zębami, zaś kiedy zebrało się na nim wystarczająco dużo pytań,
wyrzuciła je z siebie niemal na jednym wdechu.
—
Twoja kolej. Co to dokładnie za miejsce? To jakaś niewielka, psia
społeczność? Odłam czegoś większego? Urodziłaś się tu? I kim właściwie
jesteś? — potok słów wypłynął z ust borderki, choć zachowała przy tym
zaskakująco opanowaną, biorąc pod uwagę poziom gadatliwości, naznaczoną
jedynie charyzmatycznym uśmiechem twarz. Odchyliła się nieco, czekając
cierpliwie na odpowiedź Hebe.Hebe?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz