Od Ziny

     Wszystko było obce. W ciągu swojego stosunkowo krótkiego życia przebyła już wszakże kawał świata, jednak dotychczas trzymała się raczej rodzimego południa. I wody. Tym razem kapryśne wiatry wywiodły ją na ląd, składający się z terenów równie nieznanych, co nieprzyjaznych jej naturze. Kochała słońce, gorący dotyk jego rozżarzonych promieni i jasne światło, kochała ciepłe, spokojne wody w których mogła do woli zażywać kąpieli, kochała zapach nadmorskiej roślinności, teksturę parzącego piasku pod łapami i błękit czystego nieba. Tu zaś panował chłód. Nad światem wisiały stalowoszare chmury, krajobraz skąpany był w bezkresnej bieli i odcieniach szarości. Z każdym krokiem zapadała się w mokrym, drażniącym jej poduszeczki śniegu. Wszystko zdawało się być ponure, jałowe, pozbawione kolorów i życia. 
     Musiała zostać tu przez jakiś czas. Choć na południu jeszcze kilka tygodni temu wygrzewała się w ciepłym, umiarkowanym słońcu, zaś nawet w chłodniejszych rejonach świat powoli budził się do życia, tu zima trwała w najlepsze. Mróz ściskał przyrodę w swych szponach - to w końcu jego królestwo - i zdawało się że nie zamierzał odpuścić jeszcze przez długie tygodnie. Samotna wyprawa wgłąb lądu, wśród nieznanych terenów oraz zupełnie obcego, niesprzyjającego jej klimatu mogłaby się równać z samobójstwem. Istniało tu wprawdzie niewielkie, ludzkie miasteczko, które z pewnością miało kontakt z resztą świata, jednak Zina sceptycznie podchodziła do wplątywania się pomiędzy ludzi. Nieraz już zdarzało się, że gdy zbyt długo przebywała w danym miejscu ktoś wreszcie upatrywał ją sobie jako bezdomną, acz sympatyczną i zdaje się rasową psinkę. Idealnie nadającą się do domu, jako pluszak dla gromadki dzieci. I jakkolwiek niekiedy zdarzało jej się nawet wierzyć w dobre zamiary dwunożnych istot zamierzających "ratować ją z ulicy", tak nie byłaby w stanie zgodzić się na takie życie.
     Odnalazła więc na Północnych Krańcach niewielką chatkę położoną blisko brzegu i to właśnie tam postanowiła przeczekać zimę, jako członkini lokalnej społeczności. Pomimo niedogodności zdecydowała się spoglądać na te wydarzenia oczami swej łaknącej przygód duszy, zupełnie jakby wcale nie rozbiła się na morzu i cudem nie uszła z życiem, lądując gdzieś na mroźnym wygwizdowie. Nie. To tylko kolejna z jej przygód, o której będzie mogła w późniejszym czasie snuć opowieści.
     Póki co jednak czekało ją kolejne wyzwanie. Zdobycie pożywienia. Do tej pory miewała różne sposoby na zapewnienie sobie pełnego żołądka, lecz rzadko kiedy musiała uciekać się do podstawowego polowania. A już na pewno nie w takich warunkach - pośród jaśniejącego bielą śniegu, który nie tylko utrudniał poruszanie się, ale też pięknie uwydatniał zarys jej sylwetki i skrywał pod sobą wszelakie tropy oraz zapachy. Mogła oczywiście udać się do spichlerza, jednak zdecydowała się spróbować własnych sił i nie wyjadać stadnych zapasów zaraz po tym, jak stała się domniemanym elementem owej społeczności. Kiedy więc po dłuższej chwili błądzenia po lesie natrafiła na wyraźne, świeże ślady małego gryzonia, przystąpiła do działania. Wytropiła stworzenie poruszając się sprawnie i cicho, z nosem przy samej ziemi. Wreszcie znalazła się w prostej linii do ataku. Przyczaiła się, uważnie obserwując niczego nieświadome zwierzę. To leming? Na to wygląda. Małe, szczurowate... Zgadzałoby się. Lekko wychyliła pysk, bezbłędnie wymierzyła odległość i wybiegła z kryjówki. Gdy jednak postawiła ostatni krok z którego miała wybić się do skoku, śnieg pod nią zapadł się nieco, podcinając jej łapę. Poszybowała krótkim lotem, lądując pyskiem w śnieżnej zaspie. Wyklinając zimę, mróz i cały ten kraj wygrzebała się z zaspy, naburmuszona i głodna, pokonana przez marnego gryzonia. Gdzieś w oddali słyszała jedynie jego popiskiwanie i... Czyjś śmiech. Odwróciła z oburzeniem głowę, by zatrzymać wzrok na obcej, psiej sylwetce. 
     — Niby co cię tak bawi? — prychnęła przez zaciśnięte zęby, niezadowolona z faktu, że ktoś był świadkiem jej kompromitacji. Pospiesznie otrzepała się ze śniegu i dumnie stanęła na nogi.

[ Ktoś? ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette