Od Ziny CD. Hebe

     Gdy tylko stanęła na własnych łapach, odezwał się każdy element jej organizmu, który ucierpiał podczas sztormu i bliżej nieokreślonych wydarzeń, jakie rozgrywały się gdzieś w morskich odmętach, zanim fale wyrzuciły jej na wpół martwe ciało na brzeg. Po raz kolejny zaklęła, choć musiała ograniczyć się do myśli. Na języku wciąż czuła słoną wodę i wolała nie ryzykować zwrócenia zawartości żołądka przy najmniejszym ruchu. Była przytomna oraz w znacznej części świadoma. To już coś. Marznący deszcz osiadał na jej sierści, mroźny wiatr wdzierał się do płuc, śnieg chrzęścił pod skostniałymi z zimna i wyczerpania łapami. Zastanawiała się, jak daleko zdołałaby dojść, gdyby nie opierała ciężaru ciała na nieznajomej samicy. Zapewne uparcie wlokłaby się po ziemi tak długo, aż śmierć nie upomniałaby się o cudem ocalałą żeglarkę. A jednak, wyglądało na to, że los nie podejmował przypadkowych decyzji i skoro pozwolił jej żyć, tak właśnie miało się stać. 
     Błądziła gdzieś myślami, nie będąc w stanie do końca zebrać myśli. Czuła zbyt duży fizyczny dyskomfort, mieszankę bólu i wyczerpania, by zmuszać się do zachowania pełnej przytomności. Zamiast tego skupiła się przez moment na miejscu, do którego dotarli. Stanęły bowiem przed drewnianą chatką. Gdy tylko przekroczyły próg, Zinę otuliło błogie, wręcz obezwładniające ciepło. Dopiero teraz zauważyła, jak bardzo drżała z zimna. Zostawiono ją na kanapie przy kominku, a zaraz potem zaopatrzono w kilka warstw ciepłych koców. Uwijanie się nieznajomej suczki rejestrowała jedynie częściowo, jakby bez większego zainteresowania. Jej przyćmione zmysły skupiały się na tańczących płomieniach, ich blasku oraz cieple. Miała ogromną ochotę zamknąć oczy...
     Po ostatnich wydarzeniach jednak nie ufała swemu ciału na tyle, by mieć pewność że jeszcze się obudzi, toteż odsunęła owe pragnienie na bok. Zamiast tego omiotła wzrokiem pomieszczenie i, jak się domyślała, gospodynię, która to właśnie postawiła przed nią kubek parującego napoju. Zina ostrożnie uniosła go w powoli odżywających z odrętwienia łapach i pociągnęła długi łyk. Tym razem gorąc wypełnił ją od środka. Nieomal westchnęła. Rozgrzewała się powoli, lecz z każdą sekundą czuła, jak w jej ciało powraca odrobina życia.
     — Zaskakujące... — mruknęła nagle pod nosem, jakby sama do siebie.
     — Co takiego? — nieznajoma zastrzygła uszami, spoglądając z pewną dozą niezrozumienia na swego gościa, w którego wpatrywała się przez ostatnie kilka minut. 
     — Że żyję — sprecyzowała krótko Zina, nieomal wzruszając ramionami. Kiedy jednak próbowała wykonać ten prosty gest, szarpnął nią nieprzyjemny dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa i protestujących mięśni. Skrzywiła się. — Zdaje się, że głównie dzięki tobie. Dziękuję — dodała po krótkiej chwili, zaś w jej głosie wybrzmiewało zmęczenie i bezgraniczna szczerość.

[ Hebe? ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette