Od Amaris CD. Svena

     Mróz odpuścił. Delikatnie i jedynie tymczasowo, jednak wystarczyło to by śnieg pokrywający ziemię zrobił się mokry, a w powietrzu zaczęła unosić się wilgoć. Promienie przyćmionego przez chmury słońca odbijały się w szklistych klejnotach i kroplach wody opadających z iglastych drzew. Amaris brodziła w warstwie lepkiego puchu przed swoim domem - starała się go odgarnąć, by złośliwie nie kleił się do łap i nie powodował dotkliwszego chłodu niż w czasie siarczystych mrozów. Zabrało jej to znaczną część przedpołudnia, jednak wreszcie stworzyła całkiem zgrabną, wydeptaną ścieżkę prowadzącą na ganek. 
     Kiedy kończyła, spomiędzy drzew od strony wioski wyłoniła się psia sylwetka. Otaksowała psa wzrokiem. Nie znała go, ale nie była tym faktem szczególnie zaskoczona - większość członków stada kojarzyła ledwie z widzenia, a z tego co się orientowała, w ostatnim czasie szeregi zasiliło kilka nowych osobników. Bez słowa wysłuchała jego wypowiedzi. Bezsenność. Dość powszechny problem, który nierzadko nawiedzał nawet ją.
     – Zapraszam – rzuciła krótko, skinąwszy pyskiem w stronę swojej chatki. 
     Gdy przekroczyli próg otuliło ich bijące z rozpalonego kominka ciepło oraz roztoczona w pomieszczeniu woń kwiatów i kadzidła. Przez uchylone okno wpadało świeże powietrze - jakkolwiek zielarka uwielbiała otaczać się zapachami ziół, nie była w stanie znieść zaduchu. Niewielkie wnętrze domu przyozdobione było... Nietypowo. Rozmaite ozdoby, wianki kwiatowe, zioła, pudełka, słoiczki czy fiolki z nieznaną zawartością, regał wypełniony po brzegi książkami, kamienie, kryształy, symbole... Wszystko zaś wkomponowane w przewodni motyw drewna i natury - zupełnie jakby chatka była nieodłączną częścią lasu w którym się znajdowała. 
     – Przyda się lawenda na złagodzenie stresu, werbena na sen, rumianek na wyciszenie, może liście lipy... – mamrotała pod nosem samica, która zdążyła już zanurkować wgłąb swojego królestwa; przeglądała kolejne słoiczki z ziołami. 
Po krótkiej chwili zgarnęła potrzebne składniki i odmierzyła odpowiednią porcję każdego z nich. Taką właśnie mieszankę wsypała do lnianego woreczka, który przewiązała prostą wstążką. Ponownie spojrzała na samca, choć wyglądało to tak, jakby skupiała się na jego postaci już od dłuższego czasu. Zmrużyła oczy.
     – Masz zaburzoną aurę – stwierdziła nagle.
     – Co mam? – nieznajomy pies uniósł brwi w wyrazie zaskoczenia; po chwili dołączyła do tego nuta kpiny czy też innej emocji, która stanowiła reakcję na ową niezrozumiałą "niedorzeczność".
     – Zaburzoną aurę – powtórzyła beznamiętnie Amaris, po czym pokręciła pyskiem. Z westchnieniem sięgnęła do jednej z szafek, przeglądając jej zawartość. – Nic dziwnego że masz problemy ze snem – mruknęła, wyciągając biały kryształ, wielkości jednej z jej poduszeczek. – To selenit. Połóż go pod poduszką albo w pobliżu miejsca w którym śpisz. Trzymaj z dala od wody. Jeśli chodzi o mieszankę, sporządziłam ci niejako herbatę ziołową. Pij szklankę przed snem. Wróć do mnie za jakiś tydzień i daj znać czy pomogło. 

[ Sven? ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette