Od Hebe CD. Mojito

      Opuściła dom swoich rodziców, wręcz gotując się ze złości. Rozmowa z matką zamiast rozjaśnić jej pewne kwestie, jeszcze bardziej wszystko skomplikowała. Czuła się kompletnie bezsilna w sytuacji, w której dane było jej się znaleźć i jedynym rozwiązaniem problemów wydawała jej się ucieczka w świat. Poważnie rozważała skorzystanie z promu, aby wydostać się z Norwegii i wyruszyć gdzieś, gdzie nie dosięgną jej żadne z dotychczasowych spraw. Mogłaby nawet oddać swoje nietykalne serce jakiemuś piratowi, byleby związek z nim uratował ją przed utratą ukochanej wolności.
Wróciła do domu targana przez własne, niezrozumiane emocje i zakopała się w legowisku z fanatyczną chęcią odpłynięcia w odległe krainy. Nie mogła jednak zasnąć. Jej umysł zatruwały niechciane myśli i słowa, które usłyszała.
Bo cię kocham.
Mojto to dobra partia.
Jestem pewna, że zadbałby o ciebie, jak nikt inny.
Nie potrzebowała niczyjej troski
– potrafiła sama o siebie doskonale zadbać. Później miała się zastanawiać, jak wyglądałoby jej życie, gdyby tamtego popołudnia zastała ojca w domu.


    Sama nie wiedziała, ile czasu minęło od dnia, w którym samiec Alfa wyznał jej miłość. Nie udało jej się złapać statku do Europy Środkowej
– o tej porze roku rzadko kursowały. Ale kierowana desperacją, gdyby tylko miała okazję, opuściłaby Norwegię w mgnieniu oka, zostawiając za sobą rodzinę i całą sforę bez jakiegokolwiek zawahania. Jej niezależność była w stanie przyćmić każde przywiązanie, bez wyjątku.
Ze względu na brak opcji pozostała w sforze, lecz za wszelką cenę starała się unikać miejsc, w których mogłaby natknąć się na przywódcę stada. Pewnego poranka natrafiła za to na królewskie ptaszysko, Aegę, od którego wyciągnęła informację, że przez parę ostatnich dni Alfa nie pojawił się na terenach Północnych Krańców. Odetchnęła więc z ulgą i zaczęła nieco swobodniej poruszać się po rybackiej wiosce i jej okolicach. Nie odważyła się jednak przekroczyć progu miasta. Choć zawsze otwarcie komunikowała się z innymi, w tym wypadku pierwszy raz w życiu bała się konfrontacji.

Zmrużyła oczy i obrzuciła srebrną tarczę księżyca ostatnim spojrzeniem, po czym podniosła zad z piaszczystego podłoża z zamiarem powrotu do własnej chatki.
Przycisnęła uszy do czaszki, kiedy zorientowała się, że aby opuścić tę część wybrzeża, będzie musiała minąć domostwo Alf, zaraz jednak pocieszyła się w myślach, że przecież znajomy jej samiec nie był widziany na tych terenach od jakiegoś czasu. Mimo tego faktu i tak poczęstowała samą siebie wiązanką przekleństw, zdając sobie sprawę, że mogła wybrać bezpieczniejszą plażę.
Westchnęła bezgłośnie i nisko na łapach, kierowana wrodzonym instynktem, starała się przemknąć nieopodal murowanego budynku lidera stada, skryta wśród cieni zarośli. Obserwowała czujnie drzwi, jakby w progu domu zaraz miała ujrzeć białego psa. Zbyt zafiksowana jednym punktem, obdarzyła otoczenie znacznie mniejszą uwagą, czego już chwilę później gorzko żałowała.
Gdy rozpoznała charakterystyczne krakanie nad sobą i stwierdziła, że to nie byle jaki ptak, a majordomus, było już za późno na jakąkolwiek reakcję z jej strony. Uniosła powoli wzrok, a jej spojrzenie skrzyżowało się z lazurowymi ślepiami.
Kurwa
. Mogła przewidzieć, że tak to się skończy. Zmarszczyła nos i zacisnęła szczękę, a w głębi jej duszy narodziło się szczere pragnienie zapadnięcia pod ziemię.
Cholerny pan i władca akurat teraz musiał powrócić do domu. Ja pierdolę, Hebe. Zwiewaj.
Zamiast jednak uciec z podkulonym ogonem, zrobiła coś zupełnie nieoczekiwanego, nawet dla niej samej
– zdecydowanym krokiem podeszła do samca i złączyła ich pyski w tęsknym pocałunku. Nie była w stanie stwierdzić, czy w tamtej chwili kierowało nią serce czy może umysł.

Mojito?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette