Pysk Flokiego przyozdobił szeroki uśmiech.
— Eir uzdrawia, pomaga i chroni. Jest boginią powiązaną z medycyną — wytłumaczył. — Gdy poczułem silny zapach ziół i cię zobaczyłem, pomyślałem, że może... Może mam kolejną wizję.
— Och. — Koemedagg zastrzygła uszami. — Masz wizje?
— Tak, ale nie powinienem mówić o nich nieznajomym. — Podkuliwszy ogon, dodał ze skruchą: — Przepraszam.
— Nic się nie stało — odparła suczka, obdarzając samca ciepłym, serdecznym uśmiechem. — Ile czasu jesteś w drodze?
— Kilka wiosen. Ciągle wypatruję miejsca, w którym mógłbym się osiedlić, bo dotychczas żaden teren nie sprostał moim wymaganiom.
Samica przechyliła łebek, a Floki ciągnął dalej:
— Zależy mi na zbiorniku wodnym, dużej ilości zwierzyny łownej i jaskini, w której mógłbym się schronić. Myślisz, że oczekuję od bogów zbyt wiele?
— Myślę, że właśnie znalazłeś to, czego szukasz.
Pies uniósł brwi.
— Jesteś na terenach Północnych Krańców — oznajmiła suczka. — To sfora, która może zaoferować wszystko, na czym ci zależy, w zamian za czynne uczestniczenie w jej życiu. Zainteresowany?
Koemedagg musiała zauważyć błysk w oku Flokiego, ponieważ kontynuowała, nie czekając na jego słowne potwierdzenie.
— Zaprowadzę cię do naszej alfy — powiedziała. — I będę szła wolno. Wiem, że masz poranione łapy.
Parsknąwszy cicho, samiec przytaknął i ruszył za nieśpiesznie kroczącą samicą.
— Masz w tym zawiniątku coś, co mi pomoże? — Zrównawszy się z Koe, ukradkiem spojrzał na pakunek. — Będzie piekło?
— Będzie — przyznała. — Ale nie jesteś szczeniakiem, prawda?
Floki pokręcił łbem.
— Razem wejdziemy do przywódcy i później udamy się do szpitala. — Gdy suczka pochwyciła niepewne spojrzenie samca, dodała: — Szpital to miejsce, w którym leczy się rannych. Mamy też siedzibę wojska, spiżarnię i szkołę. Do niedawna w sforze nie było żadnych szczeniąt, ale ostatnio dołączyli Yasmine i Rayweylin, w dodatku Davonna się oszczeniła.
Pies zamyślił się. Odkąd dojrzał, marzył o znalezieniu partnerki i posiadaniu potomstwa. Czy Frigg pobłogosławi go możliwością założenia rodziny?
— Czy będę musiał coś mówić, gdy dotrzemy na miejsce? — zapytał, myślami powróciwszy do bardziej przyziemnych spraw.
Koemedagg?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz