Od Cheopsa CD. Koemedagg

  Po przyprowadzeniu pokrzywdzonego do szpitala i spotkaniu się ze zdziwionymi spojrzeniami innych psów, Cheops poczuł ogromną ulgę. Nie interesowały tamte spojrzenia, najważniejszy był fakt, iż basior otrzyma  obowiązkową pomoc.
  Gdy Koemedagg opatrywała wilka, obrońca nie uczestniczył w tej czynności, no może poza przyniesieniem mchu, o który został poproszony.
  Oczekiwał na pielęgniarkę, która po jakimś czasie opuściła salę.
  — Chyba żadne z nas nie spodziewało się takiego finału, prawda? — zażartowała w jego kierunku z pogodnym uśmiechem.
Cheops również uniósł delikatnie kąciki pyska. Szybko jednak z powrotem się obniżyły.
— Tak... może to nawet lepiej? Żadne z nas nie ucierpiało i mogliśmy mu pomóc — stwierdził, umieszczając spojrzenie tam, gdzie przebywał przyprowadzony przez nich osobnik.
— Racja — przyznała suczka.
— Kiedy stąd wyjdzie? — zainteresował się.
— Zostanie na obserwacji, a potem się zobaczy, może niedługo — odparła, a obrońca spostrzegł u niej delikatne wzruszenie ramionami.
  Nastąpiła między nimi cisza, trochę niezbyt komfortowa. Samiec wbił wzrok na swoje łapy i westchnął cichutko.
— Przepraszam, że naraziłem cię na stres i strach. Powinienem przemyśleć swoją propozycję — skulił uszy, przechodząc na zupełnie inne tory ich rozmowy. Koemedagg spojrzała na niego z małym niedowierzaniem.
— Nie musisz mnie za nic przepraszać — prędko przybyła z odpowiedzią. — Nie wiedziałeś, że mogło pojawić się jakieś zagrożenie, a poza tym nic się nie stało — starała się zmyć z niego poczucie winy.
— Ale wiedziałem, że patrol może nieść niebezpieczeństwo. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało — rzekł dobitnie, wyobrażając sobie, co by było, gdyby poraniony basior okazał się wrogim intruzem.
  Sobą się nie przejmował, mógł być nawet przez niego zabity, ale zdecydowanie nie mógłby znieść możliwości skrzywdzenia Koe przez wroga. Dziękował w duchu temu basiorowi, że okazał się tylko kimś potrzebującym. Podpalany samiec bardziej przychylny był do wyciągania pomocnej łapy, aniżeli tej bojowej.
  Chciał zmienić temat na bardziej wygodny dla obojga, lecz wtedy sobie przypomniał, że przez tę sytuację nie przeczesał jeszcze wszystkich terenów. Obowiązek był obowiązkiem, Cheops nie mógł go zaniedbać, nieważne, jak bardzo chciałby tutaj zostać.
  Dlatego też obdarzył pielęgniarkę przepraszającym spojrzeniem oraz sympatycznym uśmiechem, uwalniając słowa:
— Przepraszam, muszę dokończyć patrol. Do zobaczenia.
  Po tej informacji oddalił się od przypominającej psa rasy border collie samicy.

Koemedagg?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette