Od Koemedagg CD. Flokiego

                 Śniegu było trochę mniej i pogoda zdawała się być o wiele łaskawsza, dlatego też Koemedagg nie chcąc marnować tak oczywiście przychylnego czasu; ruszyła aby dozbierać pare ziół potrzebnych jej do opatrywania zakażonych ran. Było naprawdę wcześnie rano, a słońce dopiero powoli zdawało się szykować do wysunięcia zza horyzontu. To jednak nie przeszkadzało pielęgniarce, która odkąd pracowała w szpitalu i jeszcze miała pod skrzydłami młodą, znalezioną sunię - była na łapach praktycznie całą dobę. Liczyła, że poszukiwane zioło jej się napatoczy i nie będzie krążyła po terenie na marne. Miała też szczerą nadzieje, że przez możliwe niepowodzenie na terenach zajmowanych przez sforę nie będzie zmuszona do ich opuszczenia. Jej ostatni wypad skończył się dość nieprzyjemnym wpadnięciem prosto w nieprzychylną śnieżycę, napotkaniem wilków i przyjaznej niedźwiedzicy; która była jedyną dobrą rzeczą jaka spotkała sunie podczas tej feralnej wyprawy. 
                 Na szczęście dla młodej pielęgniarki, ten wypad po potrzebne zioła okazał się owocny. Znalazła parę listków rośliny po którą się wybrała, jak i nawet nieco zasuszone zioła mogące pomóc w uśmierzeniu czyjegoś bólu. Gdy już miała wracać do domków zajmowanych przez sforę, dojrzała kątem oka śpiącego pod jednym z drzew, nieznanego jej samca. Zaciekawiona i lekko zaniepokojona podeszłą więc bliżej niego przyglądając się mu jak ten spał. Ku jej zadowoleniu, długo nie musiała nad nim stać gdyś pies otworzył ślepia chwile po tym jak stanęła nad nim obwąchując dyskretnie w poszukiwaniu ran.
                 — Czy tak właśnie wygląda Eir? — wyszeptał, na co uszy suni lekko się poruszyły w zaskoczeniu. Eir? Kim był, bądź była - co chyba bardziej by pasowało do sytuacji! - Eir o której wspomniał ledwo przytomny pies. Ten jednak szybko pokręcił łbem i odchrząknął mówiąc przy okazji już bardziej zrozumiale i przytomnie:
                 — Przepraszam — mruknął. — Coś ci się stało?
                 — Nie. — mruknęła łagodnym i lekkim głosem. Po chwili odłożywszy mały pakunek, pokręciła smukłym pyskiem i z zaciekawieniem przyglądając się nieznajomemu. — Czy z tobą wszystko w porządku? — dopytała ze słyszalną nutką troski w głosie. Cóż, było to dość częste pytanie jakie padało z pyszczka młodziutkiej pielęgniarki. W końcu na tym polegała jej praca, a fakt, że urodziła się ona z charakterystycznym poziomem empatii - nie pozwalał jej przechodzić przy możliwym potrzebującym bez udzielenia odpowiedniej pomocy!
                 — Tak, oczywiście — odparł pies. — Musiałem się zdrzemnąć, by móc wyruszyć w dalszą drogę. — A dokąd zmierzasz?
                 — Ja... Sam nie wiem. Tam, gdzie łapy poniosą. — Podrapał się za uchem.
                 — Czyli jesteś podróżnikiem? — pies zamrugał, z zakłopotaniem oblizując pysk, na co sama Koe uśmiechnęła się łagodnie chcąc dodać mu nieco trochę swobody czy otuchy. Wyglądało na to, że samiec możliwie się zgubił, bądź po prostu...padł gdzie był poprzedniego dnia! Miał sporo szczęścia, że natrafił na nią, a nie jakiegoś wilka, czy bardziej narwanego strażnika. Wątpiła aby Cheops skoczył mu od razu do gardła na jednym ze swoich patroli, ale co do jednej z żołnierek nie miała tyle pewności.
                 — Nie wiem, co to znaczy — mruknął, dodając po chwili: — Ale jeżeli masz na myśli to, że nie posiadam stałego miejsca zamieszkania, to tak, jestem podróżnikiem.
Sunia uśmiechnęła się i przytaknęła łbem.
                 — Po co ci te zioła? — Wskazał łapą zawiniątko na które spojrzeniem również wróciła pielęgniarka, nieco unosząc obie brwi. — Tarzasz się w nich, by zamaskować swój zapach?
                 — Oh, nie nie! — zaprzeczyła ze słyszalnym rozbawieniem, które również błysnęło w jej dwukolorowych ślepiach i przysiadła tak, że zawiniątko miała przed swoimi łapami i delikatnie nosem je rozwinęła, a oczom psa ukazały się...no, zioła! — Służą mi do opatrywania ran. Jestem pielęgniarką i nazywam się Koemedagg. A ty? — w wyjaśnienia wplotła jeszcze krótkie przedstawienie, wbijając swoje łagodne spojrzenie w pyszczek nieznajomego, chcąc poznać jego imię i kto wie - może i nawet zamiary! 
                 — Jestem Floki — przedstawił się pies i odchrząknął cicho, jednak nic więcej nie powiedział co sunia wykorzystała, z powrotem zawinęła zioła i wyprostowała się, z zaciekawieniem przekrzywiając smukłą mordkę. 
                 — Czy mogę cię o coś zapytać? — po krótkim mruknięciu zgody kontynuowała: — Kim...bądź czym jest Eir?

[ Floki? ]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette