— Jak do tego doszło? — brązowa suka wpatrywała się w postać swojego syna, który nerwowo chodził w kółko po salonie jej domu. Biały pies przystanął na chwilę by spojrzeć swojej rodzicielce w oczy. Westchnął.
— Przecież ci wszystko opowiedziałem. — odparł cicho, spuszczając pysk.
— Wiesz jakie są zasady? — zapytała, a Mojito podniósł wzrok by raz jeszcze spojrzeć na swoją matkę. Suka wstała, stając na przeciwko swojego potomka. — Jest to twoje dziecko, ale niestety...
— Tak, wiem. — przewrócił oczyma. — Przeczytałem całą księgę żeby dojść do tego jednego momentu. — ponownie przewrócił ślepiami. Jego matka widząc to szturchnęła go w ramię.
— Musisz zachowywać się jak ojciec. To, że nie chcesz wiązać się z jego matką nie oznacza, że nie masz uczestniczyć w życiu tego malca. — powiedziała, a przywódca stada skinął tylko głową. Nala westchnęła cicho, siadając ponownie na fotelu w salonie. — Będę babcią. — powiedziała cicho do siebie. Mojito zauważył, że suka delikatnie się uśmiechnęła. Obawiał się reakcji swojej rodzicielki. Ale suka przyjęła to do wiadomości wyjątkowo spokojnie. Owszem, wygłosiła kazanie jaki to był nieodpowiedzialny i jakie są konsekwencje z posiadania potomstwa. Rzecz jasna, pies wysłuchał jej, jednak myślami wodził gdzieś zupełnie indziej.
Siedział ze swoją matką, której zebrało się na wspominanie jej własnej ciąży. Mojito wpatrywał się w jej niemrawy wyraz pyska, gdy to wszystko opowiadała. Jemu samemu do uśmiechu było daleko. Jego ojciec nie ucieszył się z ciąży matki. Przywódca stada wolał tego nie wiedzieć. Wolała pamiętać ojca inaczej. Bo pomimo tego, że nie okazywali sobie uczuć, nawet nie spędzali ze sobą zbyt wiele czasu to Mojito odnosił wrażenie, że są sobie niesamowicie bliscy. Sądził, że jest między nimi ta standardowa relacja ojciec-syn.
Nagle w progu drzwi domu brązowej samicy stanęła siostra alfy. Dwie pary oczu momentalnie skierowały się na nią. Maerose wiedziała wcześniej o ciąży Davonny. Nala dowiedziała się o niej dzisiaj, bo pies cały czas bał się informować swoją rodzicielkę. A, że samica rzadko spotykała się z innymi nie miała od kogo się dowiedzieć. Swojej siostrze zakazał informować matki.
Maerose spojrzała na Mojito.
— Wiedziałam, że tu cię znajdę. — wydyszała. — Urodziła.
— Co?
— Chodź, a nie zadajesz głupie pytania. — burknęła. Mojito spojrzał na Nalę, która tylko skinęła głową. Pies zeskoczył z fotela by ruszył za swoją siostrą w stronę szpitala.
Dotarli tam stosunkowo szybko, głównie ze względu na to, że Maerose nadała szybkie tempo. We dwójkę wparowali do szpitala. Siostra wytłumaczyła psu gdzie ma iść, a sama wróciła do swoich obowiązków.
Przywódca stada stanął przed drzwiami sali. Długo zastanawiał się jak ma się zachować i czy w ogóle wchodzić do sali, w której przebywała Davonna i ich wspólny potomek. W końcu jednak zdobył się na odwagę i delikatnie uchylił drzwi sali.
< Davonna? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz