Słowa Erato były czymś, co na parę sekund odebrało Concordowi dech. Nie spodziewał się aż tak mocnych zdań. Myślał, że to tylko głupie zauroczenie, które odejdzie prędzej, czy później, że samica w końcu się podda. A tymczasem przeciwnik okazał się znacznie silniejszy i nieustępliwy.
Oh, księżniczko, nie ułatwiasz mi tego.
Pokręcił głową, jakby ten gest miałby mu pomóc w walce z uczuciami. Zmrużył oczy, a po skórze samca spłynęła... jego łza? O nie nie, na aż takie emocje nie mógł sobie pozwolić. Prędko się ogarnął, nie chcąc pokazać, jak wielkie poruszenie chwyciło jego serce po wyznaniu Erato.
Patrzył się na nią bezsilnie, kompletnie nie wiedząc, co robić. Skoro ona go kochała, opór nie miał najmniejszego sensu. Może nadszedł czas, aby przestać bawić się w te gierki i przyjąć dojrzałą postawę?
— Ta, chyba nic cię nie przekona — westchnął, pojmując, że żadne argumenty nie stłumią i jej i jego uczuć.
Wyprostował się, a, ku jego własnemu zdziwieniu, jego pysk przyozdobił, co prawda cień uśmiechu. Niewątpliwie jednak szczerego i normalnego uśmiechu.
— Życie ze mną, podobnie jak z tobą, nie będzie łatwe — zaczął, chcąc spróbować stworzyć równie poruszające wyznanie. Zważywszy jednak na uosobienie samca i problemy z mówieniem o swoich uczuciach, mógł nie sprostać takiemu wyzwaniu.
— Ale jeśli chodzi o miłość, chyba nie powinno to stanowić przeszkody — stawiał powolne kroki w jej stronę. — Nie mogę dłużej się opierać, bo też cię kocham. Kochałbym cię, nawet gdybym odrzucił twoje uczucie, gdybyś kochała kogoś innego, gdybyś mnie nienawidziła. Chciałbym je odrzucić, ale uwięziłaś mnie w swoich sidłach i za cholerę nie potrafię się od nich uwolnić. Jestem na siebie wściekły, że wywołałem w tobie takie uczucie — prychnął, a w jego głosie pobrzmiewała nuta rozbawienia własnymi słowami.
Zamilkł, stojąc przed Erato tak blisko, że prawie ich nosy się stykały. Uniósł łapą odrobinę podbródek suki. Spojrzał w oczy samicy tak głęboko, na ile był w stanie.
— Ryzykujemy, licząc, że się nie pozabijamy? — kąciki pyska Concorde'a uniosły się w zadziornym geście. Zaraz jednak jego uśmiech zniknął.
— Mogę później tego żałować, ale skoro tego pragniesz — szepnął, zaskakując samego siebie, gdyż ton miał niezwykle czuły.
Wzrok miał chwilę wbity w ślepia Erato, aby po chwili obdarzyć suczkę delikatnym pocałunkiem.
Erato?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz