Od Hebe CD. Mojito

     Zmrużyła oczy i przyjrzała się samcowi skąpanemu w srebrnym świetle niemalże pełnego księżyca. Posłała mu delikatny uśmiech, po czym uniosła wzrok i mruknęła:
– Jutro pełnia.
Odchylił głowę do tyłu i popatrzył na jasną tarczę zdobiącą zachmurzone nieboskłony, po czym przytaknął.
– Dobranoc – rzuciła w odpowiedzi, gdy odwrócił się, aby ruszyć w kierunku swojego domostwa, po czym przekroczyła próg własnego.
Podmuch ciepłego powietrza przywitał ją wraz z panująca w chatce ciemnością, której nie miała zamiaru przerywać – skierowała się od razu do łóżka, gdzie odpłynęła w bezpieczne objęcia Morfeusza.

    Słońce gościło nisko na horyzoncie i barwiło lekkie obłoki na ciepłe barwy, kiedy Hebe wynurzyła się ze spokojnych wód morza muskana przez złote promienie. Ruszyła niespiesznie niewielkim wybrzeżem w kierunku spichlerza, chcąc sprawdzić ilość zapasów. Bezlitosny piach przyklejał się do jej mokrego futra, zdążyła jednak już do tego przywyknąć, często bowiem odwiedzała nadbrzeża i plaże. Coś w głębi jej duszy ciągnęło ją do morskich niezbadanych odmętów, do rozległych wód, choć sama nie była w stanie tego pojąć.
Dała susa i wskoczyła na skalną półkę, opuszczając tym samym plażę. Wysepka malowała się tuż przed nią, toteż zaraz przecięła stalowy most i znalazła się u podnóży latarni morskiej. Zajrzała do środka i mrużąc oczy, dokonała szybkiej analizy wielkości zapasów, po czym stwierdziła, że przez najbliższe dni nie ma potrzeby polować. Zamerdała wesoło ogonem, stwierdziwszy, że będzie mieć wolne i zawróciła, gotowa zająć się własnymi, niekoniecznie związanymi ze sforą sprawami.
Utkwiła spojrzenie bursztynowych ślepi w porannym horyzoncie, aby nasycić się jego widokiem, gdy nieoczekiwanie, co nawiasem mówiąc, mogło być do przewidzenia, z czymś się zderzyła. Wyrzuciła z siebie wiązankę przekleństw, podirytowana własną nieuwagą, po czym uniosła wzrok, aby ujrzeć wpatrujące się w nią bladobłękitne ślepia.
– Uważaj jak chodzisz, Mojito – puściła mu oczko, po czym roześmiała się perliście.
– Och, sądzisz, że to ja powinienem uważać? – uniósł zawadiacko brwi. – Nie ma to jak przewracać kota ogonem, Hebe.
– Żartuję, żartuję – sprzedała mu kuksańca i wyszczerzyła zęby. – Co tutaj robisz?
– Zgadnij – posłał jej przelotny uśmiech.
Zamrugała szybciej niż zazwyczaj. Czy on zawsze miał tak olśniewający uśmiech?
– Kolejna kontrola? – wydusiła z siebie po chwili, a gdy samiec przytaknął, jęknęła: – Ileż można? Chyba umarłabym z nudów.
Roześmiał się cicho i wzruszył ramionami, mrucząc coś o obowiązkach.
– Ty, jak mniemam, sprawdzałaś zapasy? Czemu jesteś mokra? – dodał po chwili.
Spojrzała po sobie.
- Zgaduj zgadula. Czy to nie oczywiste? Wykorzystałam okazję i poszłam popływać.
Zmrużyła oczy, gdy morska bryza zaczęła bawić się wśród jej sierści, przy okazji wyplątując z niej ziarenka piachu.
– Podziwiam tę twoją fascynację do wody – oznajmił Mojito i pokręcił głową.
– To nie ja prawie utonęłam przez swoją dziecięcą głupotę, także nie mam powodów do lęku – Alfa łypnął na nią spode łba, a ona pokazała mu język. – Dobra, koniec tych pogaduszek – rzuciła. – Leć odbębnić swoją kontrolę i chodźmy do miasta. Chyba, że sprawy sfory są pilniejsze.

Mojito?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette