Życie psa alfa nie należało zdecydowanie do najciekawszych. Raz na jakiś czas przechadzał się po terenach w celu skontrolowania życia członków stada. Rzadko jednak spotykał kogoś w godzinach, w których patrolował psią wioskę. Jego jedynym towarzyszem było czarne ptaszysko towarzyszące mu od pierwszych chwil życia. W tym momencie dziękował bogu, że los zesłał mu tego kruka.
Ostatnio w jego życiu jednak sporo się zmieniło. Odszedł jego ojciec, o czym poinformowała go matka. Samiec od tamtego dnia jak najwięcej czasu starał się poświęcać swojej rodzicielce, która niesamowicie załamała się po stracie ukochanego partnera. Mojito rzadko widział ich okazujących sobie uczucia jak standardowe pary, jednak więź która między nimi była wyczuwał z daleka. Kochali się niesamowicie, a biały pies skrycie marzył by znaleźć kogoś z kim będzie miał tak silne uczucie.
Standardowo już jak co dzień o szóstej wieczorem wracał z domu swojej matki, w którym zamieszkała wraz z ojcem po przejęciu władzy w stadzie przez Mojito. Biały pies bywał tam codziennie o tej samej porze po swoich głównych obowiązkach w celu dotrzymania towarzystwa swojej rodzicielce. Mijał się zawsze z Maerose, która przychodziła do matki na szóstą. Mijali się w drzwiach, wymieniając między sobą tylko delikatne uśmiechy. Oboje mieli sporo zajęć w swoich zawodach i nie mieli zbyt wiele czasu dla siebie.
Mojito szedł więc ścieżką w kierunku budynku, który służył mu jako dom. Westchnął tylko cicho wspominając swojego ojca. Nie było między nimi szczególnej relacji, aczkolwiek po jego śmierci pies czuł w sercu pustkę. Zdał sobie sprawę jak bardzo boli utrata kogoś tak bliskiego jak ojciec. Teraz już wiedział jak czuła się jego matka, która młodo straciła rodziców, a jedyną bliską jej osobą był ten najemnik.
— Mojito. — usłyszał znajomy, cichy głos. Instynktownie podniósł głowę, by spojrzeć w kierunku, z którego dochodził ów głos. Jego oczom ukazała się trójkolorowa suczka. Na jej widok do oczu psa napłynęły łzy, które stłumił kilkoma szybkimi mrugnięciami i chrząknięciem.
— Cześć. — powiedział łamiącym głosem, spuszczając głowę.
— Moje kondolencje. — zbliżyła się do niego, unosząc delikatnie jego pysk swoją łapą. Mojito nic nie odpowiedział, a w jego oczach ponownie pojawiły się łzy, których tym razem nie udało mu się ukryć przez jego przyjaciółką.
— Cześć. — powiedział łamiącym głosem, spuszczając głowę.
— Moje kondolencje. — zbliżyła się do niego, unosząc delikatnie jego pysk swoją łapą. Mojito nic nie odpowiedział, a w jego oczach ponownie pojawiły się łzy, których tym razem nie udało mu się ukryć przez jego przyjaciółką.
< Hebe? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz