Skinął głową na znak potwierdzenia, a po chwili dodał:
– Prawie codziennie.
– A więc zapewne widziałeś ich już
naprawdę wiele – stwierdziła, a uśmiech dalej rozjaśniał jej pyszczek.
– Tak sądzę – zastrzygł uszami, aby po
chwili zmienić temat. - Wychowałaś się tutaj, prawda?
Przytaknęła.
– Ale urodziłam gdzie indziej – oznajmiła łagodnie. – Jak podejrzewam, ty jesteś członkiem stada z
krwi i kości?
Parsknął pod nosem z nutą rozbawienia, ale potwierdził przypuszczenia suczki.
– Temu nie da się zaprzeczyć. Moja
rodzina należała do tego stada od wielu pokoleń, jeszcze za świetlnych czasów,
kiedy to funkcjonowało w Londynie pod inną nazwą.
Zerknęła na niego i przekrzywiła głowę z zaciekawieniem, a po chwili ciszy,
która zdążyła między nimi zapaść, rzuciła:
– Hej, Davonna to czasem nie twoja
siostra?
– Owszem. Co w związku z tym? – uniósł jedną brew i popatrzył na Koemedagg z
nutą konsternacji.
– Tylko moja ciekawość - odparła swobodnie. – No i jeszcze fakt, że wyglądacie jak
przeciwieństwa. Podoba mi się to, jest takie intrygujące - stwierdziła.
Słyszał to niejednokrotnie.
– Geny bywają kapryśne – zastrzygł
uszami.
Jako jeden z nielicznych w całym swoim drzewie genealogicznym mógł poszczycić
się śnieżnobiałym futrem. Czasami zastanawiał się, czy aby na pewno Aidan i
Estlay są jego biologicznymi rodzicami, a komentarze na temat różnic między nim
a jego bliskimi nie ułatwiały sprawy. Z czasem jednak do nich przywykł i nie
umiał mieć innym za złe, że zauważają ten kontrast.
Oboje zamilkli i przez chwilę wpatrywali się w niewyrazisty horyzont, aż w
końcu suczka stwierdziła, że to czas wracać do pracy, z czym samiec Gamma się
nie sprzeczał. Odprowadził ją wzrokiem aż do szpitalnych drzwi, po czym nim
zdążyła przekroczyć próg, wyrzucił z siebie:
– Jeśli miałabyś ochotę na wspólne oglądanie wschodu słońca, to prawdopodobnie
jutro tu będę – ich spojrzenia się skrzyżowały, gdy obejrzała się za siebie,
aby wbić w niego swoje dwukolorowe ślepia.
Po chwili namysłu skinęła tylko głową i posłała mu przelotny uśmiech, następnie
znikając w głębi budynku.
Koemedagg?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz