Miał wrażenie, że rozumiał się z Hebe bez żadnego słowa. Wystarczyło by była ona obok niego. Nic więcej nie było mu do szczęścia potrzebne. Czuł się przy niej swobodnie, znali się w końcu nie od dziś. Ich pierwsze spotkania odbywały się gdy byli jeszcze małymi szczeniętami.
Weszli do domu alfy. Mimo swojego ponurego nastroju, nie zapomniał o swoich przyzwyczajeniach i najpierw wpuścił do pomieszczenia trójkolorową suczkę. Zamknął zaraz za sobą drzwi. Hebe bez żadnych wyjaśnień weszła do salonu i usiadła na kanapie, klepiąc swoją łapą miejsce obok siebie. Mojito z kamiennym wyrazem pyska wskoczył na miejsce, które wcześniej wskazała łapą suczka w typie owczarka australijskiego. Jego ciche westchnięcie dało się usłyszeć w panującej między ich dwójką ciszy.
— Dziękuję. — mruknął cicho, nie patrząc nawet na siedzącą obok niego córkę bet. Poczuł natomiast jej delikatną, zgrabną łapę na swoim ramieniu. Odwrócił nieznacznie głowę w jej stronę, dostrzegając przy tym jej pyszczek.
— Za co ty mi dziękujesz? — zamrugała kilka razy. — Przecież nic takiego nie zrobiłam. — dodała po chwili, zabierając swoją łapę z ramienia białego samca.
— Jesteś. — spuścił pysk, wpatrując się teraz w swoje łapy. — To najważniejsze. Nic więcej nie potrzebuje niż twoja obecność. — spróbował uśmiechnąć się delikatnie, wciąż jednak nie patrząc w kierunku trójkolorowej samicy. — Wystarczy, że jesteś ze mną, a czuję się lepiej.
— Wiesz przecież, że zawsze możesz na mnie liczyć. — wyciągnęła łapę w jego kierunku i sprawiła, że głowa psa odwróciła się w jej stronę. Pies mimowolnie spojrzał w jej bursztynowe ślepia.
— Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy, że jesteś tutaj teraz ze mną. — chwycił jej łapę. Tym razem nie miał zamiaru odwracać od niej wzroku.
— Do usług. — odparła lekko skrępowana. Biały samiec zabrał więc swoją łapę. — Jeśli potrzebujesz się wygadać, wypłakać... Cokolwiek... Pamiętaj, że zawsze jestem obok. — dodała już bardziej rozluźniona. Mojito uśmiechnął się. Wiedza, że ma przy sobie Hebe poprawiła mu nastrój.
— Co ze mnie za gospodarz. Nie będziemy siedzieć tak o suchym pysku. — podniósł się z kanapy, by po chwili z niej zeskoczyć. — Zjesz coś? Może wypijesz? — spytał, starając się uśmiechnąć. Nie wyszło mu to jednak najlepiej.
— Poprawiło ci się? — uśmiechnęła się niepewnie.
— Wiedząc, że mam cię przy sobie... Zawsze jest mi jakoś lepiej. — odparł, mrugając do niej. — To jak? Na co masz ochotę?
Od Mojito C.D. Hebe
< Hebe? >
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz