Przypatrywała się Svenowi uważnym i ciekawym wzrokiem. W swej łepetynie wyrobiła sobie opinię, iż wyglądał on majestatycznie. Nie taka była prawda? Wystarczyło przyjrzeć się tej sylwetce, szarawej barwie futra, by postawić takie a nie inne zdanie.
Liczyła na dłuższą wymianę zdań. Myślała, że dowie się od niego ciekawych informacji, może nawet razem udadzą się na spacer. Jednak niestety nowo poznany przez nią samiec był najwyraźniej innego zdania.
Od razu wyczuła, że coś jest nie tak z nagłym pośpiechem nowego członka sfory. Wyczuła, że nie jest ona pożądanym towarzystwem dla nowo poznanego psa, więc zrozumiała, że chciał ją tylko zbyć. Zdradził to kierunek, w którym samiec zmierzał. Podpalana samica gościła w tych okolicach nie raz i doskonale wiedziała, co, gdzie i kto się znajduje.
Mogła go zignorować i kontynuować przechadzkę, ale nie była w stanie oprzeć się małemu podręczeniu Svena.
— Amigo! — poniósł się donośny ton Reiny. Uśmiechnęła się zawadiacko, gdy samiec przystanął, ale nie odwrócił się do niej. — Jeśli pójdziesz w tę stronę dalej, trafisz na grupkę niezbyt przyjaznych psów — ostrzegła.
— Chyba że do nich tak bardzo się spierzysz, to nie zatrzymuje — głos suki przybrał zadziornego wyrazu.
Wtedy na nią spojrzał, ale tylko na chwilę. Reina wyszczerzyła do niego swoje kiełki, z uciechą dostrzegając na jego mordce poirytowanie. Udał się w inną stronę.
Suka pokręciła łbem z bezradności, a z jej pyska wydobywał się rozbawiony chichot. Mogła za nim pobiec, podburzyć trochę, ale przegnała ten pomysł. Skoro Sven chciał pobyć w samotności, Reina nie zamierzała niszczyć jego planów. Rozumiała, że nie każdy może należeć do towarzyskich osobowości, ona również momentami potrzebowała czasu spędzonego tylko z własną osobą.
Truchtem mijała ludzkie siedziby, nie mając powoli pomysłów na to, dokąd mogłaby jeszcze zawędrować. Olśnienie przyszło samo, ponieważ przed sobą ujrzała zarys znanej jej sylwetki. Może teraz będzie bardziej skłonny do dyskusji? Nie szkodziło spróbować.
Podeszła więc do nowo poznanego samca, a jej pyszczek przybrał delikatny uśmiech.
— Hola, Sven. Dawno się nie wiedzieliśmy, co? — szturchnęła go delikatnie w bark.
Sven?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz