Od Svena cd. Reiny

  Samiec przymknął ślepia, usłyszawszy ten przyjemny dla ucha, czysty głos, a gdy samica dotknęła jego barku, poczuł, jak tonie w fali onieśmielenia.
  — Nie bądź taki. Psy ze sfory powinny trzymać się razem, prawda? — mruknęła.
  Wzdrygnął się. „Oni są inni, Sven, lepsi”, pomyślał. „Nie wyrzucą cię stąd”.
  — Chyba — odparł.
  Uliczne lampy rzucały na oba psy ciepłą poświatę. Mieszaniec czuł się co najmniej dziwnie.
  — Przejdziemy się gdzieś razem? — zapytała Reina, przekrzywiając łebek w prawo. — Znam jedno ciekawe miejsce.
  Po tym, jak przytaknął, ruszył za tropicielką, a kiedy się zrównali, nie mógł przestać myśleć o tym, jak mała odległość dzieli ich ciała. Samiec od dawna z nikim nie miał równie bliskiego kontaktu fizycznego, no, nie licząc momentu, w którym Koemedagg wyciągnęła cierń z opuszka jego tylnej łapy.
  — Jesteśmy na miejscu. — Pogrążony w myślach Sven nie zauważył, że Reina się zatrzymała, i szedł dalej. Ocknął się dopiero wtedy, gdy samica musnęła jego pysk ogonem. — Teraz siedź grzecznie i patrz, jak robi to Królowa.
  Posłusznie przycupnął na chodniku, bacznie obserwując otoczenie. Znaleźli się nieopodal niewielkiej budki, z której uciekała niesamowicie apetyczna woń smażonego mięsa; samiec zaczął się ślinić. Poczuwszy na sobie rozbawione spojrzenie odwróconej do niego towarzyszki, oblizał się i podrapał za uchem, próbując zamaskować zakłopotanie.
  Samica pewnym krokiem podeszła do stojącego za budką człowieka, zamerdała ogonem, usiadła i... Polizała go po dłoni? Sven nie mógł uwierzyć własnym oczom. Dlaczego była tak uległa wobec tej wyprostowanej istoty?
  Gdy dwunożny pogłaskał ją po głowie, Reina odwróciła się do mieszańca i ruchem smukłego pyska nakazała mu podejść bliżej.
  — Zrób to, co ja.
  — Nigdy — fuknął z odrazą. — Wolę być głod...
  Nie zdążył dokończyć, ponieważ całą swoją uwagę skupił na kotlecie, którego człowiek rzucił w stronę towarzyszki Svena. Suczka z wdziękiem pochwyciła wołowinę w locie i zaczęła jeść, co jakiś czas łypiąc jasnoniebieskimi ślepiami na mieszańca.
  Przewrócił oczami.
  — W porządku.
  Niechętnie zamerdał puchatą kitą i wyciągnął jęzor.
  — Jest dobrze? — zapytał, sepleniąc.

Reino?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette